
Adam Borowski: Manifestacja rusza, bo wolność słowa jest zagrożona
Według Adama Borowskiego wolność słowa jest zagrożona wskutek przejęcia władzy przez Donalda Tuska. Z tego powodu w czwartek 14 grudnia 2023 o godz. 16 przed wejściem do TVP przy placu Powstańców Warszawy rozpocznie się manifestacja. Borowski wyznał, że nowa władza dużo mówi o wolności słowa i przekonań, prawie do wyrażania poglądów czy o praworządności, ale jego zdaniem plany przejęcia mediów publicznych są przejawem hipokryzji ze strony Tuska.
W latach 2007 – 2015, kiedy poprzednio rządziła ekipa Donalda Tuska, zdaniem Adama Borowskiego, narracja w polskich mediach była jednostronna. Mało tego, reprezentanci środowisk nieprzychylnych premierowi nie byli praktycznie zapraszani do TVP. Doszło nawet do tego, że działacze „Gazety Polskiej” wraz z Polakami wychodzili na ulice, żeby rządzący zarejestrowali np. Telewizję Trwam.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!
Adam Borowski w rozmowie z portalem i.pl wskazał, że czwartkowa manifestacja jest po to, aby w kraju funkcjonowała debata publiczna, w której ścierają się różne poglądy.
- Zamach na telewizję spowoduje nie tylko cenzurę, ale będzie też precedensem przyzwalającym na łamanie prawa
– wyznał były opozycjonista.
Adam Borowski przypomniał awanturę Kłeczka z senatorem Libickim
Borowski argumentował również, że manifestacja ma służyć obronie dziennikarzy TVP, którzy mogą zostać zwolnieni. Jako przykład dał rozmowę z niedzieli pomiędzy redaktorem Miłoszem Kłeczkiem a senatorem Janem Filipem Libickim. Przypomnijmy, że w programie „Woronicza 17” na antenie TVP Info, senator po krótkiej wymianie zdań powiedział:
- Przyszedłem tutaj dla naszych widzów, dla kontrdyskutantów, którzy tutaj siedzą, ale przyszedłem tutaj w sposób szczególny dla pana redaktora Kłeczka, ponieważ uważam, że to jest nasza ostatnia wspólna niedziela w tym programie.
Na te słowa Miłosz Kłeczek odpowiedział następująco:
- Jak wynika z pana słów, zlikwidujecie TVP do przyszłej niedzieli i dlatego widzowie nie zobaczą mnie w tym studiu, bo nowa demokratyczna, liberalna większość, która jest praworządna, wyrzuci dziennikarzy z TVP, a dziennikarzy TVP zastąpicie swoimi funkcjonariuszami partyjnymi, to musiałbym przypisać panu cechy autokraty, czyli osoby, która nie liczy się ze zdaniem innych. A zdane milionów naszych telewidzów jest takie, kierowane do was: „Łapy precz od TVP". Pan jako polityk nie będzie mi mówił, że będę tu pracował albo nie, bo od tego jest mój dyrektor albo prezes TVP, a nie pan. Ten sygnał powinien iść w świat, co chcecie zrobić z mediami publicznymi, to jest skandal
– odparł.
Na sam koniec, Adam Borowski wyznał, że czwartkowa manifestacja może nie być jedyną w tej sprawie, jednakże nie może zdradzić dalszych planów. Jako powód podał konieczność monitorowania bardzo szybko zmieniającej się sytuacji.
jg