Spis treści
Le Pen mówi o zalążku przyszłego zwycięstwa.
Nie było fetowania, nie było wielkiej przemowy. Zjednoczenie Narodowe, któremu patronuje Marine Le Pen zdobyło według sondaży około 130 mandatów w Zgromadzeniu Narodowym - francuskim parlamencie. To o wiele za mało, by marzyć o tworzeniu rządu i tece premiera dla 28-letniego politycznego faworyta Le Pen - Jordana Bardelli.
W rozmowie z reporterami liderka skrajnej prawicy, która kilka lat temu brała pożyczkę w banku rosyjskim na prowadzenie kampanii w innych wyborach była przekonana o przyszłym sukcesie prawicy.
- Zwycięstwo [mojej] partii zostało jedynie opóźnione. W dzisiejszych wynikach widzę zalążki jutrzejszego zwycięstwa - mówiła Le Pen, cytowana przez BBC.
Le Pen, która trzykrotnie bezskutecznie ubiegała się o urząd prezydenta, również stwierdziła, że sytuacja prezydenta Macrona jest nie do utrzymania.
- Gdyby nie zostało zawarte to nienaturalne porozumienie między (prezydentem Emmanuelem) Macronem a skrajną lewicą, Zjednoczenie Narodowe miałoby absolutną większość - stwierdziła.
- Mam za duże doświadczenie, aby uznać za rozczarowujący wynik, który pozwala nam na podwojenie liczby posłów - oświadczyła Le Pen w wypowiedzi dla telewizji TF1.
Wygrywa lewicowy front
Według sondaży exit poll, to sojusz partii lewicowych Nowy Front Ludowy (NFP) wygrał w niedzielę drugą turę wyborów parlamentarnych we Francji, zdobywając od 181 do 215 głosów, nie uzyskując jednak większości bezwzględnej w Zgromadzeniu Narodowym.
Drugie miejsce miał zająć ruch Ensemble prezydenta Emmanuela Macrona, który może liczyć na około 150-180 mandatów.
Lewica już domaga się teki premiera. Wieczorem obecny premier Gabriel Attal zapowiedział, że w poniedziałek złoży rezygnację.
PAP, BBC