W gminie Kolbudy upamiętniono ofiary Marszu Śmierci
Po raz kolejny rocznicę tragicznych wydarzeń z 1945 r. uczciła gmina Kolbudy. Mieszkańcy, uczniowie, samorządowcy, a także przedstawiciel Parlamentu RP upamiętniali w niedzielę (5 lutego 2023 r.) w Pręgowie 78. rocznicę Marszu Śmierci. Poczty sztandarowe podczas mszy świętej w intencji ofiar morderczej wędrówki wystawiły szkoły gminy Kolbudy, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, a także ochotnicze straże pożarne i harcerze. Podobnie jak w ubiegłym roku, uczestnicy uroczystości udali się też na pobliski cmentarz, aby złożyć wieńce na zbiorowej mogile więźniów ewakuowanego obozu KL Stutthof.
W zbiorowej mogile w Pręgowie spoczywają szczątki 41 ofiar Marszu Śmierci. Wydarzenia przełomu stycznia i lutego 1945 r. przeszły do historii jako jeden z najtragiczniejszych epizodów ostatnich miesięcy niemieckiej okupacji na Pomorzu Gdańskim. W sumie z 11 tys. ewakuowanych z Obozu Stutthof zginęło ok 2 tys. osób.
Marsz Śmierci z obozu Stutthof. Jak do niego doszło?
140 km - dokładnie tyle dzieliło obóz Stutthof od Lęborka. 25 stycznia 1945 r. komendant obozu w związku z niepowodzeniami wojsk niemieckich na froncie wschodnim, zarządził natychmiastową ewakuację 11 tys. więźniów. Marsz miał przebiegać sprawnie w 9 kolumnach liczących od 800 do 1600 osób. Na przejście całego odcinka władze obozu przewidziały ok. 7 dni. Więźniowie oddaleni do Lęborka mieli posłużyć jako siła robocza. Finał marszu był jednak całkowicie odmienny...
- Idący w temperaturze - 25°C brnęli w zaspach śnieżnych. Więźniowie wyczerpani fizycznie, głodni i często chorzy, nie mogli sprostać trudom marszu. Na nocleg zamykano ich w stodołach, oborach i kościołach. Upadających na śnieg, niemogących dotrzymać kroku rozstrzeliwano - pisze w książce "Historia powiatu gdańskiego w pytaniach" Janina Linstedt, nauczycielka historii w kolbudzkiej szkole. To właśnie z jej inicjatywy w 2013 r. przy współpracy Elżbiety Grot (ówczesnej Kierownik Muzeum Stutthof Oddział Naukowego w Sopocie), przywrócona została godność części osób pochowanych w pręgowskiej mogile. Dzięki kwerendzie archiwalnej w Muzeum Stutthof udało się zidentyfikować 26 nazwisk pochowanych więźniów.
Po kilku dniach marszu, więźniowie trafili na teren dzisiejszych gmin Pruszcz Gdański i Kolbudy. Jak relacjonowali świadkowie tych tragicznych wydarzeń - idąc, wielokrotnie potykano się o martwe ciała więźniów, przemierzających tereny we wcześniejszych kolumnach. Po nocy z 28 na 29 stycznia 1945 w jednej ze stodół w Pręgowie znaleziono zwłoki 10 osób.
- Z informacji uzyskanych od nieżyjących już mieszkańców Pręgowa wiadomo, że ciała zmarłych zostały "pozbierane" przez miejscowego grabarza i jego córkę. Prawdopodobnie to ten człowiek spisał numery obozowe zmarłych i następnie przekazał je ówczesnemu proboszczowi ks. Pawłowi Masiakowi, który zapisał je w dokumentach parafialnych - podaje Janina Linstedt.
Tragiczny finał Marszu Śmierci
Ostatecznie żadna z dziewięciu obozowych kolumn do Lęborka nie dotarła. Z 11 tys. więźniów zginęło ok. 2 tys. - wielu z nich na terenie powiatu gdańskiego. Kolejne 2 tys. osób szczęśliwie zbiegło z rąk oprawców. Ci, którzy pozostali w obozowych kolumnach, zostali skierowani do obozów tymczasowych w Gęsi, Rybnie, Gniewinie, Toliszkach, Kławęcinie, Łówczu, Nawczu i Krępie Kaszubskiej. Kilka lat temu historycy potwierdzili istnienie podobozu Stutthof także w Rusocinie.
Wydarzenia przełomu stycznia i lutego 1945 r. przeszły do historii jako jeden z najtragiczniejszych epizodów ostatnich miesięcy niemieckiej okupacji na Pomorzu Gdańskim.
ZOBACZ TEŻ: "Wyczerpani i głodni brnęli w śnieżnych zaspach". Jak i dlaczego doszło do Marszu Śmierci?
