Tarnobrzeg. 32-latek ze Zdziechowic Drugich porąbał siekiera...
Zabił kobietę, zwłoki rozkawałkował
W procesie tym przed sądem odpowiada także 55-letni Piotr K., któremu prokurator zarzuca niepowiadomienie organów ścigania o popełnionym przestępstwie, mimo wiedzy o nim.
Proces, który przed sądem ruszył pod koniec września, toczy się z wyłączeniem jawności. W akcie oskarżenia zawnioskowano między innymi dowody z przesłuchania 58 świadków, z czego 42 na rozprawie (odczytanie zeznań 16).
- Najbliższy termin rozprawy to 5 stycznia 2022 roku. Na terminie tym wstępnie planowane jest wydanie wyroku
- informuje sędzia Marek Nowak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Przypomnijmy. Ta potworna zbrodnia wstrząsnęła w drugiej połowie stycznia tego roku nie tylko lokalną społecznością. Wtedy policja otrzymała informację o śmierci 66-letniej Jadwigi K., wtedy też na jednej z posesji w Zdziechowicach Drugich - na podwórzu, w domu i w stodole przez kilka dni pracowały ekipy śledczych. Przeszukiwano teren, z wykorzystaniem psów specjalizujących się w wykrywaniu zwłok.
- Poćwiartował ciało kobiety siekierami i piłami. Potem spalił. Jest akt oskarżenia
- Bandyci wdarli się do domu i zaatakowali dwoje ludzi. Zrabowali 230 złotych!
- Policja znalazła fragmenty poćwiartowanych zwłok kobiety. Reszta ciała jest spalona!
- We wsi koło Stalowej Woli znaleziono zwłoki kobiety. To była zbrodnia?
W czasie działań policjanci zaczęli znajdować fragmenty ciała Jadwigi K., która ostatni raz żywa widziana była dwa tygodnie wcześniej. Zatrzymani do sprawy mężczyźni - Roman S. i Piotr K. usłyszeli zarzuty, te same, jakie znaleźć można w akcie oskarżenia. Obaj trafili do tymczasowego aresztu (Piotr K. odpowiada obecnie z wolnej stopy).
Ze zgromadzonych w toku śledztwa dowodów rysuje się przebieg tragedii, jaka rozegrała się na posesji zamieszkiwanej przez Romana S., z zawodu mechanika okrętowego (wykształcenie wyższe). Jak ustalono, mężczyznę oraz dwukrotnie od niego starszą kobietę łączył bliski związek i nie chodzi tylko o wspólne zamiłowanie do alkoholu. To właśnie zazdrość miała pośrednio doprowadzić do makabrycznych zdarzeń. Feralnego dnia (9 stycznia) Roman S. miał się dowiedzieć lub widzieć zdradę, jakiej „jego” kobieta się dopuściła. Między parą doszło do awantury, w trakcie której Roman S. dotkliwie pobił Jadwigę K. - szarpał ją, popychał, bił pięściami i uderzał nieustalonym dotąd tępokrawędziastym narzędziem. Spowodowane obrażenia doprowadziły w efekcie do jej śmierci. Kiedy ochłonął, jak ustalili śledczy, widząc martwe ciało Jadwigi postanowił zatrzeć ślady zbrodni. Mężczyzna zawlókł zwłoki do stodoły, gdzie urządził prawdziwą rzeźnię.
Jak ustalono, oskarżony postanowił poćwiartować ciało, a następnie spalić je w piecu centralnego ogrzewania. Chwycił za siekierę, potem za kolejną - większą i ostrzejszą. Rąbał bez opamiętania, odcinając kolejne fragmenty ciała. Odrąbał także głowę, której do tej pory śledczym nie udało się odnaleźć i nie uda się nigdy.
Sprawca szybko przekonał się, że poćwiartować ludzkie ciało nie jest wcale tak łatwo. Odrzucił siekierę i chwycił za ręczną piłę, później za kolejną, kabłąkową. Rozczłonkowywał zwłoki, a ich kolejne fragmenty znosił do domu i wrzucał do pieca. Palenie szło słabo, dlatego części ciała sprawca ukrywał w różnych miejscach na posesji. Odnaleźli je później śledczy, między innymi znaleźli korpus.
O dokonanej zbrodni opowiedział Piotrowi K., a ten, dopiero po jakimś czasie powiadomił służby.
