Mieszkańcy Florynki wstrząśnięci zbrodnią. Syn zabił matkę, a potem ranił sąsiadkę

Alicja Fałek
Wieść o zabójstwie 63-letniej mieszkanki Florynki przez jej 30-letniego syna, jak również walka o życie ich 78-letniej sąsiadki, którą zaatakował mężczyzna, wstrząsnęła mieszkańcami wsi. Niektórzy podkreślają, że nie spodziewali się takiej tragedii. Inni wskazują, że mężczyzna od dłuższego czasu leczył się psychiatrycznie.

Do tragicznych zdarzeń doszło w poniedziałek, 29 lipca, przed godz. 16 we Florynce w gminie Grybów. Około 30-letni mężczyzna najpierw zabił swoją matkę, a następnie zaatakował sąsiadkę. Kobieta z ranami oczu i głowy została przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Krakowie.

Podinsp. Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie wstępnie wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Przyznaje, że funkcjonariuszy wezwała wnuczka ciężko rannej 78-letniej kobiety. Niecałe pół godziny później policjanci otrzymali drugie zgłoszenie, tym razem dotyczące zabójstwa. Ofiarą była 63-letnia kobieta. To matka 30-latka.

Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach. Wstępnie ustalili, że mężczyzna najpierw zabił swoją matkę, a następnie ciężko ranił sąsiadkę. Potem miał on wybiec z domu w kierunku pobliskiej rzeki Biała. Po drodze ściągał z siebie ubrania, być może chciał zmyć z siebie ślady krwi.

Nie wiadomo jednak jak doszło do tego, że swoje kroki skierował do domu 78-letniej sąsiadki. Najpierw wybił jedno z okien i wdarł się do wnętrza budynku. Przy pomocy nożyczek miał zranić kobietę w oczy oraz zadać jej kilka ciosów w głowę. Kobieta jest w ciężkim stanie.

Mężczyznę zatrzymali i obezwładnili jego sąsiedzi. Potem przekazali policjantom.

- Wracałem z pracy, gdy zauważyłem na łące śmigłowiec, policyjne wozy i zbiegowisko ludzi. Na ulicy były porozrzucane zakrwawione ubrania. Potem dowiedziałem się, że Stefek zasztyletował matkę, a sąsiadkę okaleczył - mówi Grzegorz Karakuła, sołtys wsi Florynka. - Chłopaka zatrzymali sąsiedzi. Ponoć był całkiem nagi. Naprawdę nie potrafię tego zrozumieć. Nic nie zapowiadało, że w tej rodzinie mogło dojść do takiej tragedii.

Jak zaznacza Karakuła, dom w którym 30-latek mieszkał ze swoją 63-letnią matką, znajduje się w jego najbliższym sąsiedztwie. Graniczą ze sobą miedza w miedzę.

- To spokojna rodzina, jak wiele w naszej wiosce. Byli przyjacielscy. Wiele razy korzystałem z ich pomocy, a oni z mojej - podkreśla sołtys.

To, co się stało, wstrząsnęło także strażakami, którzy zostali wezwani do zabezpieczenia lądowiska dla śmigłowca LPR-u.

- Spodziewaliśmy się raczej jakiegoś wypadku podczas prac polowych, albo rannego dziecka, bo zazwyczaj w takich przypadkach konieczny jest transport helikopterem do szpitala - przyznaje jeden ze strażaków OSP, który brał udział w akcji. - Dopiero na miejscu okazało się, że kobieta została okaleczona w głowę przez mężczyzną, a po chwili przyszła kolejna wiadomość. Mieliśmy się udać do domu mężczyzny, gdzie znajdowała się, jak się okazało, już martwa jego matka.

Strażak dodaje, że dla niego, również jako mieszkańca Florynki był to ogromny szok. - To spokojna okolica. Dlatego nic dziwnego, że samochody jadące drogą, aż przystawały na widok śmigłowca oraz policji - dodaje druh.

Niektórzy mieszkańcy Florynki wskazują jednak, że zatrzymany przez policję 30-latek leczył się psychiatrycznie. Być może właśnie jego choroba miała wpływ na to, co się wydarzyło. Podczas zatrzymania zachowywał się bowiem irracjonalnie. Miał wykrzykiwać, że zabije kolejne osoby.

- Prokurator zadecydował o umieszczeniu mężczyzny na obserwacji psychiatrycznej - zaznacza podinsp. Katarzyna Cisło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Przykro mi
Straszna tragedia. Tylko z jednej strony to nasza wina ludzi. Że widzimy jak ktoś pije po alkoholu robi się agresywny. Wyzywa obraża nie jedno krotnie dochodzi do ręnkoczynów i nie reagujemy. Tylko udajemy że tego nie widzimy to nas nie dotyczy. A może A raz poprosiła nas ofiara tej osoby o pomoc. Ale my nie widzimy problemu winnimy ją za to że on taki jest. Idź zejdź mu z drogi słyszymy. Przy taknij mu rób co każe. Nie widzą problemu że Ciebie kończy fizycznie i psychicznie. Kładziesz się spać i nie wiesz jak długo będzie się darł wyzywał drzwiami czaskał. Czy nie przyjdzie do Ciebie z siekierą jak mówił czy nie spali wszystkiego jak ty będziesz spać. Kto tego nie przeżył niech nie osądza wiem co pisze bo sama przez to przechodziłem. Strach co on zrobi pójdzie sypać czy będzie się awanturował całą noc. Bo znów źle jego zdaniem ugotowałam obiad i nic nie robię chodź tyle co wróciłam z pracy po 10 godz pracy. Strach siedzi nadal we mnie jak ktoś powie coś głośniej trzasznie drzwiami lenk szybkie bicie serca. To jednak pozostaje w człowieku.
G
Gość
2019-07-30T11:24:47 02:00, GGG:

Jeśli zwolnili go przed tygodniem to kontrola w szpitalu się kłania. Powinni sprawdzić czy był prawidłowo leczony!

Dokładnie, ten lekarz, który wypuścił takiego człowieka, ponosi odpowiedzialność za śmierć jednej kobiety i straszne okaleczenie drugiej

K
KS
Patologia sięgnęła dna....pod celą za matkobójstwo ,nie pożyje.
G
GGG
Jeśli zwolnili go przed tygodniem to kontrola w szpitalu się kłania. Powinni sprawdzić czy był prawidłowo leczony!
G
Gość
I to nie był uchodźca?! Niemożliwe
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl