We wtorek w Parlamencie Europejskim ma odbyć się debata na temat przedłużenia lub nieprzedłużenia embarga na wwóz ukraińskiego zboża do krajów przyfrontowych, w tym do Polski. Do Brukseli jadą w tej sprawie przedstawiciele opozycji, Donald Tusk i Michał Kołodziejczak. Minister rolnictwa i rozwoju wsi, Robert Telus, nie martwi się jednak o przebieg tej wizyty:
- Uśmiecham się, bo jestem przekonany w 100%, że ta nasza ofensywa dyplomatyczna przyniosła już efekty. Donald Tusk, który kiedyś nazywał sam siebie „królem Europy”, ma dobre przecieki i wie najwidoczniej, że ta nasza ofensywa przyniosła efekt. Jak wspominałem, rozmawiałem z ministrami rolnictwa i nie było tam ani jednego głosu przeciwko [przedłużeniu wjazdu ukraińskiego zboża do krajów przyfrontowych - dop. red.] co znaczy, że oni przedłużą to embargo. A oni dzisiaj chcą pojechać i błyszczeć, że to oni załatwili. Panie Donaldzie, jeżeli pan chce tam jechać i popsuć nam to, to lepiej, żeby pan w ogóle nie jechał
- apelował na antenie Telus.
Uchwała w sprawie ukraińskiego zboża
Dziś rząd polski ma przyjąć uchwałę w sprawie ukraińskiego zboża. Wezwie w niej Komisję Europejską do przedłużenia zakazu wjazdu ukraińskiego zboża do Polski. Równocześnie rząd poinformuje KE, że jeżeli zakaz wjazdu ukraińskiego zboża do Polski nie zostanie przedłużony, Polska przyjmie rozwiązania na poziomie krajowym na bazie klauzuli bezpieczeństwa.
- Jesteśmy przekonani, że Unia Europejska się złamie i przedłuży, ale gdyby nie przedłużyła, to my się nie ugniemy, bo to jest w interesie polskiego rolnictwa
- zapewnia minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Jest jednak dobrej myśli co do zakazu, zwanego potocznie embargiem.
- Myślę, że [UE - dop. red.] coraz bardziej przekonuje się do tego, żeby przedłużyć to emabrgo. To znaczy to się nie nazywa embargo, tylko zakaz wwozu do krajów przyfrontowych. I dlatego Donald Tusk z Kołodziejczakiem jadą tam, żeby przypiąć sobie medal za to, co myśmy wypracowali
- pozwolił sobie na drobną uszczypliwość Robert Telus.
Embargo przeciwko Ukrainie?
Minister rolnictwa i rozwoju wsi zapewnił również, że zaproponowane środki nie są przeciwko Ukrainie.
- To też nie jest przeciwko Ukrainie. My pokazaliśmy, że jeżeli pomagamy w tranzycie, to w tranzycie idzie dużo więcej ton zboża, niż to było wcześniej. W lutym przejechało przez tranzyt 114 ton, w marcu 120 tysięcy ton, a w czerwcu – 260. W tranzycie! To znaczy, że to zboże pojechało tam, gdzie jest potrzebne. Bo wiemy, że zboża nie mamy na świecie więcej. Mamy go tyle samo. Tylko że ono zmieniło miejsce
- tłumaczył minister Telus.
- Tranzyt będzie jechał, tak jak było do tej pory, tranzyt rośnie i my w tym tranzycie ukraińskiego zboża pomagamy, żeby ono jechało do Afryki. Ono jest potrzebne w tych krajach, w których go brakuje, ale pracujemy nad tym, żeby nie wjeżdżało do Polski, bo wiemy, jakie turbulencje to spowodowało na rynku, kiedy to zboże do nas wjeżdżało. Dlatego tę decyzję Unii Europejskiej, która wcześniej pozwoliła na wjazd tego zboża, dziś mówimy twardo „nie” - deklarował szef resortu rolnictwa.
Kto skorzysta na przedłużeniu zakazu wwozu ukraińskiego zboża?
- Przekonujemy, że ta nasza decyzja nie jest przeciwko komuś. Niektórzy mówią, że to jest przeciwko Unii Europejskiej, że przeciwko Ukrainie… Nie, nie, nie. Ona jest dla polskich rolników przede wszystkim. Przede wszystkim dla Polski i dla Unii Europejskiej. Musimy dzisiaj zbudować narzędzia. Ja się tu powołam na rozmowę z ministrem Francji, który również o tym mówił i na jego wystąpienie, bo on przecież oficjalnie o tym powiedział, że my dzisiaj musimy zbudować narzędzia na przyszłość. I to właśnie ten zakaz jest takim narzędziem. Czy to będzie dopłata do tranzytu, którą proponuje komisarz Wojciechowski, czy to będzie zakaz do tych pięciu krajów przyfrontowych – to jest budowane na przyszłość. Bo my z produktami ukraińskimi będziemy żyć
- wyjaśnił minister Telus.

lena