"Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem". Taki wpis pojawił się w poniedziałek, 2 listopada, przed północą na oficjalnym koncie MEN na Twitterze.
Kuratorzy mają zebrać informacje o strajkujących nauczycielach
To odpowiedź resortu na opublikowany nieco wcześniej przez posła Bartosza Arłukowicza wzór pisma, jaki mieli wczoraj otrzymać kuratorzy oświaty w całym kraju. Jego treść brzmi "proszę o wypełnienie załączonych tabel i odesłanie ich". Nie byłoby w tym zapewne nic intrygującego, gdyby jedna ze wspomnianych tabel nie dotyczyła "sytuacji związanej z manifestacjami z udziałem uczniów, nauczycieli i dyrektorów".
Przesłane do kuratoriów pismo zostało przekazane do dyrektorów szkół, którzy mieli je wypełnić. W praktyce oznacza to zbieranie informacji o protestujących w szkole nauczycielach, uczniach, ewentualnie zachęcających do pójścia na manifestacje pedagogów. Chodzi, rzecz jasna, o protesty wywołane wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającym prawo aborcyjne. Panie oraz popierający je mężczyźni i młodzież codziennie wychodzą na ulice dużych, średnich i małych miast. Protestują przeciwko obecnej władzy, ale też związkowi Kościoła z polityką, którego po części uznają za winnego zmian w prawie.
Arłukowicz taką praktykę nazwał skandalem. "Jakim prawem MEN rozsyła pisma do wszystkich dyrektorów szkół z zapytaniem o przebieg protestów uczniów i nauczycieli?!" - grzmiał na Twitterze. Zaapelował też do ministra Czarnka: "Proszę trzymać swoje ręce z daleka od naszych dzieci!".
MEN grozi nauczycielom. "Będą wyciągane konsekwencje"
W odpowiedzi MEN wydało komunikat, w którym podkreśliło, że ma sygnały, iż niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach i zapowiedziało natychmiastową reakcję na takie informacje. Nie ma bowiem zgodny w resorcie na "zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób".
Strajk studentek Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. "Rewol...
MEN: Nie będzie zbierania nazwisk. Dyrektorzy w Śląskiem sprawę znają na razie tylko z mediów
Rzeczniczka MEN, Anna Ostrowska, przyznała we wtorek, 3 listopada rano dla TVN24, że "wpisy są odpowiedzią na post pana Arłukowicza".
Nie ma mowy o zbieraniu jakichkolwiek nazwisk. Bezpieczeństwo uczniów jest dla nas najważniejsze. W związku z tym sprawdzamy jak wygląda sytuacja w poszczególnych regionach i interweniujemy kiedy zachodzi taka potrzeba - zaznacza Ostrowska.
O sprawę zapytaliśmy dyrektorkę jednego z liceów w woj. śląskim. Jak twierdzi, żadnego pisma z kuratorium w tej sprawie jeszcze nie otrzymała. - Znam sprawę z doniesień medialnych. Ciężko mi się do niej odnieść z racji, że żadnej wiadomości nie dostaliśmy. Liczę na zdrowo rozsądkowe podejście do sprawy zarówno naszej pani kurator, jak i rządzących. Ne wyobrażam sobie, w jaki sposób dyrektor miałby zgromadzić informacje o nauczycielach w tej sprawie. Miałby zacząć przeglądać profile na Facebooku? - zastanawia się.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
- Nauczyciele przeżywają dramat przez prace, które spędzają im sen z powiek
- Nie jedzcie tego! Biedronka, Lidl i IKEA usuwają żywność z toksyczną substancją
- Górnik Zabrze czy Ruch Chorzów? Kto ma więcej kibiców? Znamy odpowiedź!
- Kultowy klub Piramida w Chorzowie. W latach 90. bawiły się tu tysiące młodych ludzi
Bądź na bieżąco i obserwuj
