Przyszedł do klubu, który był w kompletnym rozkładzie. Połowę słabych i rozleniwionych piłkarzy wyrzucono i zespół miał być budowany od nowa. Zostawiono mu za to balast w osobach kilku innych zblazowanych gwiazdorków, których trzeba było posyłać do rezerw, oraz pijące i palące nastoletnie dzieci, które zarabiają za dużo. Zamiast nich podrzucono nowe kukułcze jaja z zagranicy. Gdy Skorża podpisywał kontrakt z Legią, większość transferów była już bowiem "klepnięta" i trener nie mógł sprowadzić piłkarzy, których chciał. Wziął ten chlewik z dobrodziejstwem inwentarza i miał sprzątać niczym stajnię Augiasza. A za cel postawiono mu mistrzostwo Polski. Czy ktoś widział, aby zasiać ziarno i żądać, by następnego dnia wyrosło z niego zboże?
Skorża w Legii jest jak facet, którego zabrano na pokład samolotu, otworzono luk i kazano skakać, ale nie dano mu spadochronu. Ikar w porównaniu z nim miał naprawdę komfortową sytuację.