Andrzej Skworz w artykule „Gazety Wyborczej”
Swoje historie dziennikarce „GW” opowiedziało kilkadziesiąt osób związanych z magazynem „Press”. Punktem wyjścia było przemówienie pisarki Agnieszki Szpili, które wygłosiła podczas gali „Grand Press” w grudniu 2022 roku, gdy odmówiła przyjęcia nagrody.
– Niestety nie mogę tej nagrody przyjąć. Cytując słowa osoby, która tej przemocy dopuściła się wobec mnie, musiałabym się tego całe życie wstydzić – mówiła wówczas.
Jak przyznała w późniejszych wywiadach, chodziło jej właśnie o rozmowę ze Skworzem, którego poprosiła o to, by mogła przemówić na gali.
„Cynicznie się ze mnie naśmiewał, zarzucał skrajny egoizm, twierdząc, że chcę grać tylko na siebie” – wspominała w rozmowie z „Krytyką Polityczną”.
Mobbing w redakcji magazynu „Press”?
W tekście „Dużego Formatu” cytowane są historie wielu osób, które pracowały lub współpracowały z magazynem „Press”. Według przytaczanych relacji, naczelny miał obrażać pracowników, stosować wobec nich mobbing i przemoc psychiczną. Niektóre osoby, które odchodziły z redakcji musiały leczyć się psychiatrycznie.
– Czułam się zerem i przekonywałam lekarzy, że to moja wina. Ta praca, tłumaczyłam, jedynie mi pokazała, że jestem do niczego. Dopiero po czasie zrozumiałam, że doświadczyłam przemocy psychicznej – wspominała jedna z dziennikarek.
Pracownicy mieli czuć się zastraszeni. Jak czytamy w tekście „GW”, „najgorzej miały starsze i niezbyt atrakcyjne kobiety”, ale naczelny miał też być ostry wobec mężczyzn.
– Kluczem było to, jak kogoś postrzegał: jeśli uznał za słabego, dojeżdżał. Gdy ktoś zdecydowanie mówił „nie", wycofywał się. Odeszłam po sześciu miesiącach. Poszło o styl pracy, atmosferę. Nigdy nie widziałam tak zastraszonego zespołu – wspominała inna pracownica.
Odpowiedź Andrzeja Skworza
Na stronie internetowej magazynu „Press” opublikowano wszystkie odpowiedzi, jakich redaktor naczelny pisma udzielił Katarzynie Włodkowskiej, autorce materiału z „Dużego Formatu”.
Odniósł się między innymi do kwestii problemów psychicznych, jakie mieli przechodzić pracownicy.
– Nic o tym nie wiem. Nikt przez 27 lat nie zgłosił problemów psychicznych ani mnie, ani naszym redaktorkom czy redaktorom. Bywało, że zgłaszano się z problemami fizycznymi, wtedy pomagaliśmy, załatwialiśmy specjalistów, odwiedzaliśmy w szpitalu. Zdarzało się, że ktoś nie pracował przez pół roku i więcej – powiedział Skworz.
Przekonywał także, iż „nikt nigdy w jego gabinecie nie płakał”.
– Ale jeśli tak było, to mi przykro. W życiu zatrudniłem pewnie ponad 500 osób, ponad sto musiałem zwolnić. To trudna praca, bo twórcza. Gdy w zakładzie produkcyjnym pracownik zrobi piękny produkt, szef może go pochwalić i prosić, by zawsze takie tworzył. A w dziennikarstwie nie możesz się powtarzać, pisać tak samo i tego samego, co wczoraj – mówił naczelny magazynu.
Źródła: Gazeta Wyborcza, Press
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
dś
