Usłyszał głosy, zobaczył demony i zaczął z nimi walczyć
- Uwzględniając wniosek prokuratora sąd tymczasowo aresztował 35 - latka podejrzanego o dokonanie dwóch zbrodni zabójstwa. Mężczyźnie grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Podczas przesłuchania w poniedziałek mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Ofiarami są 34 - latek, wieloletni znajomy podejrzanego i poznana przed rokiem kobieta w wieku lat 30 – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Zbrodnia ta wstrząsnęła Łodzią i regionem. Do krwawej jatki doszło w nocy z soboty na niedzielę w części hotelowej loftów w łódzkiej, zabytkowej przędzalni Karola Scheiblera przy ul. Tymienieckiego.
Podejrzany to 35-letni Daniel Ch., który będąc pod wpływem alkoholu i środków odurzających w pewnym momencie – jak zeznał - „usłyszał głosy, zobaczył demony i zaczął z nimi walczyć”. Efekt był taki, że wpadł w szał i zabił nożem swoich dobrych znajomych: 30-letnią Martę i 34-letniego Piotra. Ich ciała w kałuży krwi odkryto w loftach na korytarzu.
Nowy, tajemniczy narkotyk ze Wschodu
Okazuje się, że wszyscy pochodzili ze Zduńskiej Woli. Piotr i Daniel znali się od dzieciństwa. Ukończyli miejscowy Zespół Szkół Zawodowych nr 1. Ostatnio pracowali w Łodzi, gdzie prowadzili zajęcia sportowe. W sobotę 14 stycznia cała trójka autem Marty wybrała się do Łodzi.
W dniu tym Piotr na swoim profilu facebookowym opublikował filmik nakręcony w samochodzie, na którym jakaś ręka pokazuje szklaną fiolkę, zaś w tle rozbrzmiewa utwór rapowy „Szukajcie aż znajdziecie” w wykonaniu Chada x RX. Co było w fiolce? Zdaniem znajomych Daniela Ch., mógł w niej być nowy, tajemniczy narkotyk ze Wschodu, który przyczynił do tragedii w loftach.
Z ustaleń prokuratury wynika, że w sobotę przed godz. 14 Daniel Ch. dla całej trójki na dobę wynajął apartament w byłej przędzalni. Po godz. 1 Piotr i Daniel udali się na pobliską stację benzynową, kupili piwo i wrócili do loftów, w których przed godz. 4 doszło do podwójnego zabójstwa. W miejscu zbrodni policjanci zabezpieczyli nóż kuchenny, którym najpewniej zadano śmiertelne ciosy, a także butelki po alkoholu i substancje psychotropowe.
Dobijał się do drzwi kościoła św. Mateusza
Sprawca masakry uciekł. Godzinę później stróże prawa z patrolu zwrócili uwagę na mężczyznę, który dobijał się do drzwi kościoła ewangelickiego św. Mateusza przy ul. Piotrkowskiej. Chciał porozmawiać z księdzem. Był zakrwawiony i bardzo pobudzony. Nie miał na sobie kurtki. Kontakt z nim był praktycznie niemożliwy. Był to poszukiwany nożownik. Trafił do szpitala, w którym stwierdzono, że jest po środkach odurzających. Po odtruciu został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań, którą we wtorek zamienił na areszt śledczy.
