Grand Prix Formuły 1 w Emiratach Arabskich i Bahrajnie, Klubowe Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Emiratach, a w siatkówce w Katarze. Bliski Wschód, który pompuje w światowy sport miliardy dolarów, najchętniej gościłby u siebie wszystkie największe imprezy. Po tym jak katarska stolica Dauha przegrała rywalizację o organizację igrzysk olimpijskich, emir Hamad bin Khalifa al Thani, 10. na liście najbogatszych przywódców państw na świecie i wielki miłośnik sportu, postanowił, że kraj będzie się starał o organizację drugiej najważniejszej imprezy sportowej na świecie, czyli piłkarskiego mundialu. Na czele komitetu, który w imieniu Kataru walczył o zwycięstwo w FIFA, stanął jeden z jego synów, i to jego łzy szczęścia pokazały wszystkie telewizje świata, gdy 2 grudnia w Zurychu Sepp Blatter ogłaszał, że Katarczycy zorganizują mundial.
Już na samą kampanię szejkowie wydali ogromne kwoty, zatrudniając kilkunastu ambasadorów z nazwiskami, które zna cały świat. Zinedine Zidane, Roland De Boer, Josep Guardiola, Gabriel Batistuta i pozostali ambasadorzy na każdym kroku zachwalali kandydaturę wciśniętego w Zatokę Perską półwyspu.
Giełdowe określenie "sky is the limit", czyli brak ograniczeń, może być kolejnym hasłem katarskich mistrzostw. Szejkowie wybudują dziewięć nowych stadionów, a trzy przebudują. Zainstalują na nich klimatyzację, podobnie zresztą jak w strefach kibiców czy w ośrodkach treningowych. Kilka obiektów powstanie na sztucznych wyspach, ale to nie nowość, bo w Dausze jest już sztuczna wyspa w kształcie perły, na której sprzedaje się równie drogie apartamenty jak na słynnej palmie w Dubaju. Tam też instaluje się klimatyzatory ukryte w liściach palm, więc gdy Katarczycy mówią o obniżeniu temperatury na stadionach, to wiedzą, jak to zrobić.
Wstępne projekty stadionów zachwycają. Na organizację mistrzostw Katar ma zamiar przeznaczyć blisko 45 mld dol., z czego ponad cztery pochłonie budowa stadionów. W centrum Dauhy, tuż obok Pałacu Emira i najpiękniejszego bulwaru Bliskiego Wschodu Al Corniche na specjalnie usypanej wyspie powstanie Doha Port Stadium, który ma być jedną z wizytówek mundialu. I zaraz po mistrzostwach będzie rozebrany, podobnie jak większość pozostałych obiektów. W Katarze bowiem sport lubią bogaci przywódcy, a kibice wolą oglądać mecze na ekranach plazmowych telewizorów, a nie na nawet najwygodniejszych trybunach.
- Katarczycy kupują bilety, ale na mecze często nie chodzą - mówi Robert Rostek, polski ambasador w Katarze.
Właściwie nie ma powodów, by obawiać się mundialu w Katarze, bo pieniądze ze złóż gazu ziemnego gwarantują znakomitą organizację. Skoro stworzyli największą telewizję świata Al-Dżazirę (samych kanałów sportowych jest dziewięć), kończą właśnie budowę olbrzymiego lotniska, które będzie po Dubaju drugim największym portem lotniczym na Bliskim Wschodzie, za 170 mln euro złamali świętą zasadę Barcelony o nieumieszczeniu reklam na koszulkach, a na pokaz sztucznych ogni z okazji święta narodowego wydają miliony dolarów, to niby dlaczego mają zepsuć mundial?
By zorganizować mistrzostwa świata, Katarczycy będą jednak musieli znieść niektóre obostrzenia, jak choćby zakaz sprzedaży alkoholu. Dziś alkohol w tym kraju można kupić tylko w jednym sklepie, i to za okazaniem specjalnej licencji, lub w kilkunastu hotelach. Trudno wyobrazić sobie mundial bez piwa, i to nie tylko dlatego, że koncerny browarnicze wydają dziesiątki milionów dolarów na reklamę przy piłkarskich imprezach. - W Katarze jest prawny zakaz picia alkoholu na otwartym terenie. Prawdopodobnie pozwolą jednak na sprzedaż alkoholu w strefach kibiców - tłumaczy Rostek.
Przez miesiąc Katarczycy będą musieli pozwolić sobie na obyczajową rozpustę, bo czy da się przekonać brazylijskie fanki, by na mecze ubierały się skromnie? Dziś w Dausze mąż nie może pocałować żony na ulicy, bo zaraz będzie musiał tłumaczyć się przed policją z powodu złamania norm obyczajowych. Taka sytuacja w trakcie mistrzostw skompromitowałaby Katar w oczach świata.
- Nie mam wątpliwości, że Katarczycy zorganizują świetne mistrzostwa - mówi Rostek, który dodaje, że jest szansa, by na decyzji FIFA zarobili także Polacy. Dzięki jego staraniom jedna z poznańskich firm ma szansę dostać kontrakt na budowę jednego ze stadionów.
"Expect amazing" - to hasło będziemy słyszeć jeszcze przez 12 lat. Aż w 2022 r. świat zobaczy, że w Katarze "amazing" znaczy "normal"...