- Trzydzieści lat tu mieszkam i nigdy nie wzywaliśmy na siebie policji, nie było żadnych kłótni. A ten pan mieszka tu od półtora roku i od tamtej pory są cały czas awantury - mówi mieszkaniec Granowa Andrzej Nering. Po jednej stronie sporu stoją rdzenni mieszkańcy Granowa, a po drugiej pan Dariusz Markowski, który wiosną 2016 r. kupił działkę od Agencji Nieruchomości Rolnych w okolicy ul. Zakładowej.
- Najpierw poszło o szopki - drewutnie na drewno i węgiel. Kazał je rozebrać. Później poszło o psy, a potem to już zaczęło przeszkadzać mu wszystko: gołębie, kury, kaczki, pszczoły - opowiadają sąsiedzi.
Jak mówią mieszkańcy wsi, sąsiadowi zaczął przeszkadzać prawdziwy wiejski klimat.
- Jak się wprowadzał, to mu nic nie przeszkadzało, a teraz kury śmierdzą, pies za głośno szczeka, pszczoły latają po jego niebie, kosiarka za głośno chodzi, a grill za mocno kopci - wylicza Dorota Kula. - Ja jestem cały czas ciągana po sądach, po posterunkach. Ciągłe nerwy.
Jak tłumaczy Dariusz Markowski, to właśnie on jest najbardziej w tym wszystkim poszkodowany. - Działka nie została dobrze przygotowana do sprzedaży. Na moim terenie znajdowały się klatki z psami, stare szopy. Chciałem korzystać ze swojej działki w jej granicach, dlatego ludzie musieli usunąć klatki i rozebrać szopę. Narodził się konflikt - wyjaśnia Markowski. - Myślałem, że spokojnie zamieszkam na wsi. A tymczasem miałem wrzucane petardy pod okna, odcięto mi dopływ wody. Próbowałem się z nim dogadać, ale nie dało się.
Największe emocje budzi wyrok sądu dotyczący psów, które zdaniem pana Markowskiego zakłócały jego spokój.
- Psy stały się narzędziem do terroryzowania mnie. Były specjalnie denerwowane, ujadały całymi dniami - mówi Markowski.
Zgodnie z wyrokiem sądu właściciele psów, które za głośno szczekały, mieli je „usunąć”. Sprawa dotyczyła czterech psów. Trzy psy przeniesiono w inne miejsce, jeden pozostał.
- Paker jest z nami od 9 lat, jest członkiem naszej rodziny - mówi pani Ciastek. - Jak mamy go usunąć? Przecież to nie zabawka. Mamy go wywalić?
- Oczywiście chodzi o zabranie, przeniesienie psów w inne miejsce, a nie fizyczne usunięcie w sensie eliminacji - tłumaczy rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie, sędzia Tomasz Szaj.
KOMENTARZ
Dobrze żyjmy z sąsiadami
Życie na wsi nie zawsze może być takie sielskie, bo nawet w najmniejszej i najpiękniejszej może znaleźć się ktoś, komu coś będzie przeszkadzało. Zresztą, sąsiedzkie waśnie są głównym tłem wydarzeń u w komediach Aleksandra Fredry. Życie we wspólnocie sąsiedzkiej wymaga od nas przede wszystkim tolerancji i wspólnego zrozumienia. Co w dzisiejszych czasach wydaje się za trudne, bo każdy z nas ma swoją rację, która jest ważniejsza od racji kogoś innego.
Istotne w tym wszystkim jest to, żeby wypracować sobie nić porozumienia, nie dręczyć siebie wzajemnie i nie wciągać w to wszystko innych ludzi czy zwierząt. W Granowie spór sąsiedzki nabrał olbrzymich rozmiarów. Obie strony uważają się za poszkodowane, z pewnością zarówno jedna, jak i druga strona ma swoje za uszami, ale przecież ze wszystkim można się dogadać.
Tylko tego musi chcieć zarówno jedna, jak i druga strona. A to może być bardzo trudne.
Follow https://twitter.com/gs24_pl