Karol Świderski oraz Jakub Piotrowski przed meczem z Walią
Podopieczni Michała Probierza w półfinale baraży rozbili Estonię aż 5:1 i awansowali do finału, którego stawką będzie awans do Euro 2024. Teraz przeciwnik będzie z dużo wyższej półki. Walijczycy w półfinale baraży pokazali klasę, pokonując u siebie Finlandię 4:1. Jednak nastroje w reprezentacji Polski są bardzo pozytywne. Dwa lata temu "Biało-Czerwoni" wygrali dwa spotkania z tym przeciwnikiem, a w obu drużynach wciąż jest wielu piłkarzy, którzy pamiętają tamte mecze.
- Po ostatnim meczu z Walią mam dobre wrażenia. Fajnie byłoby, jakby we wtorek było podobnie, gdybym strzelił gola. Ale nieważne, kto zdobędzie bramkę, ważne żebyśmy wygrali - powiedział na konferencji prasowej Karol Świderski.
Od ostatniego pojedynku obu reprezentacji minęły dwa lata, które nie były najlepsze dla Polski. Zwłaszcza poprzedni rok należy spisać na straty, przez co wielu uważa, że faworytem rywalizacji obecnie jest reprezentacja Walii.
- Na pewno czeka nas ciężki mecz, ale jeśli zagramy na swoim poziomie, będziemy dobrze zorganizowani i skuteczni to wygramy to spotkanie - dodał snajper Hellasu Werona.
Polska znów zmierzy się z Walią. Historia spotkań jest bardzo korzystna
Ostatnie dni przed finałem baraży Euro 2024. Polacy gotowi na Walię
Walijczycy mimo okazałego zwycięstwa z Finlandią popełnili też sporo błędów. W końcówce pierwszej połowy stracili kontrolę nad meczem, czego konsekwencją była bramka dla rywali na 1:2, a goście mogli nawet wyrównać. Jednak główną siłą reprezentacji z Wysp Brytyjskich były stałe fragmenty gry, po których zdobyli dwie bramki.
- Wiemy, jak przebiegało ostatnie spotkanie Walii z Finlandią. Wiemy, jak Walijczycy strzelali gole, jak atakują, jak bronią i jakie błędy popełniają. Będziemy robić wszystko, by słabe punkty przeciwników wykorzystać - zaznaczył 28-krotny reprezentant kraju.
Ja mogę dodać, że Walijczycy na pewno grają bezpośrednią piłkę, mają dużo kontrataków, dążą do jak najszybszych akcji. Na to będziemy musieli uważać - dodał Jakub Piotrowski.
Zawodnik występujący na co dzień w lidze bułgarskiej w spotkaniu z Estonią strzelił efektowną bramkę z dystansu. To nie pierwszy raz, kiedy w tym sezonie trafił do siatki z dalszej odległości. W klubowych barwach jest już niemal specjalistą od takich goli, o czym przekonali się nawet bramkarze w rozgrywkach Ligi Konferecji. W tym sezonie ma już 17 bramek, czyli więcej, niż do tej pory w całej karierze.
- Zacząłem częściej być w polu karnym, uderzać z dystansu. Zacząłem też dużo bardziej analizować swoje mecze, analizować to, gdzie mogę wbiegać, jakie przestrzenie atakować, gdzie jest miejsce na boisku, gdzie można zdobyć bramkę. Przywiązuję wagę do analizy, a w treningu do uderzeń. To dla mnie przełomowy sezon - powiedział autor 2 goli w barwach reprezentacji Polski.
Dominik Marczuk na boisku i poza nim. W Walentynki ogłosił z...
