W przesłanym do redaktora naczelnego piśmie oczekiwano „weryfikacji osób” pracujących w gazecie. Próbowano również deprecjonować dziennikarza. O skandalicznych naciskach lubuskiego urzędu marszałkowskiego piszą ogólnopolskie media i serwisy branżowe.
Sprawę opisuje min. miesięcznik Press i wirtualnemedia.pl. Drugi z portali obszernie komentuje stanowisko urzędu, które pojawiło się na stronach samorządu. W nieokreślonych bliżej przypadkach i sprawach, władze samorządowe zarzucają nam nagminne łamanie prawa prasowego, etyki dziennikarskiej i przekraczanie granic wolności słowa. Opinii tej brak jest jednak pokrycia w faktach. Do tej pory do redakcji nie wpłynął żaden pozbawiony wad prawnych wniosek o sprostowanie. Przed sądami nie toczy się zaś żadna sprawa o naruszenie dóbr czy podanie nieprawdziwych informacji.
Naciski urzędu marszałkowskiego komentowane są za to szeroko w ogólnopolskich mediach. Głos w sprawie zabrało również Centrum Monitorowania Wolności Prasy SDP. W opiniach dominuje oburzenie sytuacją i niedowierzanie, że urząd mógł posunąć się do artykułowanych w sposób bezpośredni nacisków na redakcję. Wśród głosów krytyki pojawiają się również takie, które próbują brać w obronę marszałek i jej urząd.
Portal prowadzony przez działacza Platformy Obywatelskiej, Radosława Sujaka żartował ze sprawy, próbował bagatelizować problem i publikował opinie internautów, którzy uważają, że ataku na wolność słowa nie było, bo GL nie jest niezależna. Jedną z cytowanych przez serwis osób jest były rzecznik prasowy marszałek Polak, Maciej Stawiarski. Mężczyzna zasłyną z hejterskiego języka i brutalnych wypowiedzi uderzających w osoby z życia publicznego. Tym razem wulgarny język kieruje pod adresem naszej redakcji. – Żreć szybciej towarzysze, bo coraz ciemniej wokół was. Ciekawe kto ostatni zgasi światło w tej pseudo redakcji, pseudo dziennikarzy – napisał były rzecznik urzędu marszałkowskiego.
O ile wypowiedź Stawiarskiego nie zaskakuje, to niespodzianką w sprawie jest milczenie Instytutu Równości, który niezwykle często zabiera głos w kwestiach dotyczących praw kobiet, przejawów mobbingu czy nietolerancji. Od momentu nagłośnienia afery WORD i ujawnienia oskarżeń, które była pracownica kieruje pod adresem dyrektora ośrodka, stowarzyszenie ani razu nie zabrało głosu w tej sprawie.
Stanowisko zabrał lubuski oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. „Formalne pismo UMWL, w którym min. zwrócono się do redaktora naczelnego Janusza Życzkowskiego z żądaniem „Weryfikacji osób” publikujących na łamach „GL”, uważamy za niedopuszczalną ingerencję w pracę Redakcji tego lubuskiego dziennika. Prób, która przywołuje najgorsze skojarzenia z czasami PRL czy praktykami reżimów wciąż funkcjonujących za wschodnią granicą naszego kraju.” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez prezesa SDP, redaktora Marka Poniedziałka.
