Wojna w Ukrainie trwała już ponad pół roku i mieszkańcy nadgranicznego, lubelskiego Przewodowa zdążyli się do niej przyzwyczaić. Ale 15 listopada 2022 roku ta wojna zostawiła swój ślad u nich. W wyniku upadku rakiety zginęło dwóch mieszkańców, a cała sprawa do dziś nie została ostatecznie wyjaśniona.
Do zdarzenia doszło o godz. 15.40 na terenie gospodarstwa rolnego należącego do spółki Agrocom. Do wagi podjechał ciągnik z przyczepą. Przy nim był jego kierowca i kierownik z ramienia spółki. Nie zdążyli nic zrobić, bo nadleciała rakieta, uderzając obok nich. Kamery ekip telewizyjnych, które przyjechały licznie na wieść o wybuchu, rejestrowały głęboki lej, pogiętą przyczepę – ale najgorsze było to, że każdy przekaz rozpoczynał się od słów, że dwóch mężczyzn zginęło…
– Były dwa wybuchy, huknęło, aż się ziemia zatrzęsła – raz, i zaraz potem drugi raz
– mówili mieszkańcy. – Patrzyliśmy w stronę budynków i na początku nic nie było, a potem dym. I dowiedzieliśmy się, że dwie osoby nie żyją. To wielka tragedia dla ich rodzin. Co teraz? Niepokój, strach. Na nowo myślimy o wojnie. Ta rakieta mogła spaść w każdym miejscu we wsi, spadła akurat tam…
Rosyjska czy ukraińska?
Początkowo uznano, że w zabudowania uderzyła rakieta wystrzelona przez Rosjan w ramach zmasowanych ataków rakietowych na ukraińskie miasta. Pierwsze opinie potwierdzały, że znalezione szczątki rakiety wskazują, iż była ona produkcji rosyjskiej. Jednocześnie nie wykluczano, że jej użytkownikiem mogła być strona ukraińska, mająca na wyposażeniu rakiety przeciwlotnicze odziedziczone po rozpadzie Związku Radzieckiego. Sprawa zelektryzowała opinię publiczną nie tylko w Polsce: pocisk rakietowy spadł na terytorium państwa członkowskiego NATO i zabił tam cywilów.
Już na drugi dzień głos zabrali prezydenci Polski i Ukrainy. Andrzej Duda przekazał, że rakieta, która spadła w Przewodowie, najprawdopodobniej należała do ukraińskiego systemu przeciwlotniczego S-300 i wystrzelono ją, by przechwyciła rakietę rosyjską lecącą w stronę celu w Ukrainie. Do tego jednak nie doszło: rakieta przeleciała nad granicą i eksplodowała w Polsce. Inną wersję podała strona ukraińska. Jej dziennikarze sugerowali, że rakietę wystrzelili Rosjanie, którzy mogli wprowadzić omyłkowo inne dane celu, a prezydent Wołodymyr Zełenski zapewnił, że rakiety tej nie wystrzeliła ukraińska jednostka. Dodał też, że udostępni wszystkie posiadane informacje, a ukraińscy biegli będą współpracować z polskimi w trakcie śledztwa.
Prezydent wyjaśnia: doszło do pomyłki
Tego dnia, 16 listopada, prezydent Andrzej Duda spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim i uczestniczył w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Po nim właśnie prezydent mówił, że rakieta była najprawdopodobniej wystrzelona w obronie przez Ukraińców i nie doszło do intencjonalnego zaatakowania Polski.
Zarządzono podniesienie gotowości niektórych jednostek wojskowych i służb mundurowych. Ponadto minutą ciszy w polskim Sejmie uczczono pamięć obu zabitych w Przewodowie mężczyzn: 59-letniego Bogdana C. i 60-letniego Bogusława W. Tak samo minuta ciszy poprzedziła mecz na Stadionie Narodowym w Warszawie między reprezentacjami Polski i Chile.
Ukraina nie przyznała się do rakiety
Mimo że od tragedii minęły dwa lata, sprawa nie została formalnie wyjaśniona. Prezydent Wołodymyr Zełenski dwa dni po eksplozji przyznał, że nikt, w tym on sam, nie ma już stuprocentowej pewności co do tego, kto wystrzelił rakietę.
Biegli z NATO orzekli, że rakieta została wystrzelona z terenu Ukrainy i należała do
obrony przeciwlotniczej tego kraju.
Polska prokuratura nie mogła jednak formalnie zakończyć śledztwa. Stało się tak w wyniku braku współpracy ze stroną ukraińską, która nie odpowiadała na wysłane do władz w Kijowie wnioski o pomoc prawną, a tym samym nie pozwalała na jednoznaczne potwierdzenie, kto i z jakiego miejsca wystrzelił rakietę. W tej sytuacji Prokuratura Krajowa podała, że „śledztwo dotyczące eksplozji rakiety w Przewodowie zostało zawieszone z uwagi na długotrwałą przeszkodę uniemożliwiającą dalsze prowadzenie postępowania, polegającą na oczekiwaniu na wykonanie wniosków skierowanych o międzynarodową pomoc prawną”.
Czy Polska będzie strzelać nad Ukrainą?
Teraz, po dwóch latach od eksplozji, temat rakiet powrócił, choć ich związek z Polską miałby być zupełnie inny. Strona ukraińska zwróciła się do Polski z prośbą, by ta po rozpoznaniu nadlatujących nad ukraińskie miasta rakiet rosyjskich otwierała do nich ogień i zestrzeliwała je nad terytorium Ukrainy. Miałoby to następować dzięki naziemnym systemom przeciwlotniczym, jak i z pokładów samolotów myśliwskich.
Ukrainie zależy na czasie, więc Wołodymyr Zełenski zarzucił, że Polska, odmawiając innej prośbie – dostarczenia kolejnych MiG-ów-29 – nie tylko nie przekazała samolotów myśliwskich, ale też nie odważyła się sama zestrzeliwać rakiet. Ukraiński prezydent mówił, że bezskutecznie proszono, by nasz kraj objął ochroną magazyny gazu w Stryju, a także by w zamian za potencjalną misję „policyjną” samolotów NATO w Polsce przekazał jak najszybciej posiadane jeszcze myśliwce MiG-29.
– Stale prosiliśmy Polskę o zestrzeliwanie rakiet zmierzających w kierunku Polski – mówił Zełenski. - W Stryju mamy magazyny gazu, zależą od niego dostawy dla całego kraju, nasze życie – mówił. – Co robią Polacy? Czy zestrzeliwują rakiety? Nie. Polacy powiedzieli, że są gotowi to robić, jeśli taką decyzję podejmie NATO.
Te ostatnie słowa są ważne. Co do przekazania kolejnych myśliwców MiG-29, Polska ustami wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa MON, odpowiada, że „przekazała tyle sprzętu wojskowego Ukrainie, ile było możliwe. (…) Granicą są jednak zdolności obronne i bezpieczeństwo Polski”.
Drugą kwestię – otwieranie ognia do rosyjskich rakiet nad Ukrainą – uzależniono od decyzji NATO. Wicepremier Kosiniak-Kamysz tak właśnie powiedział: Polska nie podejmie takiej decyzji bez zgody NATO. A taka zgoda byłaby możliwa, bo przewodniczący Komisji Helsińskiej przy Kongresie USA, Joe Wilson i Steve Cohen, ocenili prośbę Polski o zgodę na przechwytywanie i strącanie rakiet nad Ukrainą jako konieczny i pilny mechanizm wsparcia dla Ukrainy i zabezpieczenie granic NATO. Poprosili zatem prezydenta Joe Bidena o zgodę na przyznanie Polsce uprawnienia do neutralizowania nad Ukrainą nadlatujących pocisków, szczególnie tych, których trajektoria lotu wskazuje, że wejdą w polską przestrzeń powietrzną.
Sygnalizował to wcześniej Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, jeszcze w czasie lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie. We wrześniu w wywiadzie dla „Financial Times” określił, że Polska i inne kraje sąsiadujące z Ukrainą mają obowiązek niszczyć nadlatujące rakiety, jeszcze zanim wlecą w ich przestrzeń powietrzną.
„Wniosek ministra spraw zagranicznych Sikorskiego ma charakter obronny, zgodny z misją NATO, polegającą na ochronie integralności terytorialnej państw członkowskich” – napisali do prezydenta Bidena Joe Wilson i Steve Cohen. „Umożliwienie Polsce przechwytywania rakiet nad Ukrainą nie stanowiłoby aktu ofensywnego, ale raczej kluczowy krok w zapewnieniu bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO”.
Kongresmeni wskazują, że dotąd przymykano oko na rosyjskie prowokacje, co powodowało ich eskalację. Otwarcie ognia do rakiet byłoby sygnałem, że NATO będzie się bronić przed agresją.
Przeciwko strzelaniu do rakiet jako sposobowi na wciągnięcie Polski do wojny są Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen, liderzy Konfederacji. Generał brygady Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych, również wskazuje, że obrona granicy z Ukrainą z naszego terytorium nie dałoby oczekiwanej przez Ukraińców skuteczności, natomiast naraziłoby z pewnością nasz kraj na działanie odwetowe i prawdopodobieństwo rozszerzenia wojny.
Po pierwszych sygnałach na temat prośby o zgodę USA na strzelanie do rosyjskich rakiet także John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, mówił w wywiadzie dla Polskiego Radia, że trzeba szukać sposobów, by Ukraina odniosła sukces, ale USA nie chcą, „żeby ta wojna eskalowała, bo to nie byłoby dobre dla Ukraińców, nie byłoby dobre dla Polaków, dla nikogo”...
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
