Pogoń Szczecin w pierwszym meczu, za wyjątkiem kilku minut drugiej połowy, miała pełną kontrolę. Wyglądała na dojrzałą drużynę europejskiego formatu. Grała szybko i z polotem. Końcowy wynik nie jest więc dziełem przypadku, ale konsekwencją wykonanej pracy pod okiem debiutującego trenera Jensa Gustafssona.
- Kiedy byłem tutaj wczoraj, na konferencji przedmeczowej, to mówiłem o tym, jak trudnym przeciwnikiem jest KR. Jestem bardzo dumny z pierwszych 45 minut; gry naszej drużyny i atmosfery na trybunach. W drugiej połowie pokazaliśmy, że istnieje przestrzeń do naszego rozwoju. Nasz cel? Żeby cały mecz wyglądał tak jak pierwsza połowa. Traktujemy to zwycięstwo z pokorą. Wiemy, że wyjazd będzie trudny. Zrobimy wszystko, żeby wygrać - powiedział po meczu Szwed.
Portowcy wygrali 4:1 na terenie rywala i nie zanosi się na jakąkolwiek niespodziankę. W przypadku awansu czeka ich starcie z Broendby Kopenhagą.
- Myślę, że Pogoń i Broendby grają bardzo podobny futbol, ale u Duńczyków jest wyższa kultura w porównaniu z Islandczykami, więc to na pewno przeciwnik dużo, dużo silniejszy od KR Reykjavik, ale przy dobrej grze i Duńczyków możemy przejść. Jestem optymistycznie nastawiony. 70-80 procent szans daję Pogoni, ale pod warunkiem, że będzie chciała zagrać z takim polotem, agresją jak na początku z Islandczykami. I musi też uzupełnić taktykę o element zaskoczenia, czyli strzały zza pola karnego - powiedział w rozmowie z nami były trener Portowców Eugeniusz Różański.
Lechia natomiast pokonała Akademije Pandev (klub założony przez legendę macedońskiej piłki Gorana Pandeva) również 4:1. W ofensywie Lechia wyłącznie zaimponowała. Zagrała szybko, kombinacyjnie, momentami odważnie. Pierwszy raz od września zeszłego roku w meczu o punkty wbiła cztery bramki.
- Ta wygrana stawia nas w roli faworyta, ale wcale nie czujemy się w rewanżu faworytem. To jest dwumecz i wszystko się może wydarzyć. Byłem w Skopje trzy tygodnie temu. Temperatura wynosiła wówczas 30 stopni Celsjusza, natomiast w czwartek w czasie spotkania, który rozpocznie się o godzinie 17, upał może sięgać nawet 40 stopni. I tego się trochę obawiamy. Jesteśmy jednak na to przygotowani, jedziemy przypieczętować awans, ale mamy świadomość, że nie będzie łatwo” – powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Gdańsku II trener zespołu Maciej Kalkowski.
Walkower groźniejszy od rywali
Historia jest po stronie Lechii i Pogoni, ale trzeba pamiętać, że to nie ona gra w piłkę. Do tej pory tylko raz zdarzyło się żeby polski klub roztrwonił taką przewagę w Europie, ale nie było to na boisku, a przy zielonym stoliku. Chodzi o pamiętny dwumecz Legii Warszawa z Celtikiem z 2014 roku. Stołeczny klub wygrał na Łazienkowskiej 4:1, a następnie 2:0 w Glasgow, ale przez niezgłoszonego Bartosza Bereszyńskiego UEFA nałożyła na ekipę Henninga Berga walkower. Zamiast wygrać 6:1 w dwumeczu, Celtic awansował przy wyniku 4:4 dzięki jednej bramce strzelonej na wyjeździe.
