Według ustaleń reportera RMF FM, u 15-latka podejrzewano zakażenie koronawirusem. Był leczony w ośrodku. Wraz z innym wychowankiem przebywał na kwarantannie.
AKTUALIZACJA GODZ. 10:11
Jak podają policjanci z Łańcuta, martwy 15-latek został znaleziony wczorajszego ranka.
- Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Łańcucie - potwierdził "Nowinom" sierżant sztabowy Wojciech Gruca z KPP Łańcut.
Ciało chłopca zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych.
- 15-latek nie przebywał na typowej kwarantannie, zatwierdzonej przez sanepid - precyzuje prokurator rejonowy z Prokuratury w Łańcucie Marek Jękot. - Ze względu na wewnętrzne postanowienia w ośrodku związane z pandemią COVID-19, nowi wychowankowie są izolowani na czas 7 dni.
I tak było z 15-latkiem, który do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie trafił wieczorem 3 września. Dlaczego 4 dni później już nie żył?
- Jest za wcześnie, aby cokolwiek powiedzieć na ten temat - kontynuuje Jękot. - Zabezpieczyliśmy nagrania monitoringu z ośrodka, zrobiliśmy oględziny miejsca. Przesłuchaliśmy jego współlokatora oraz wychowawców. Teraz czekamy na wyniki sekcji zwłok.
Ciało znaleziono w godzinach porannych, kiedy podawano śniadanie i mierzono temperaturę.
AKTUALIZACJA GODZ. 11:59
- Wszyscy nowi wychowankowie i ci, którzy powracają z przepustek wakacyjnych, są objęci 7-dniową wewnętrzną kwarantanną - tłumaczy Robert Tendaj, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie. - Badamy ich testem na przeciwciała, następnie umieszczamy ich w grupie kwarantannowej. Po czym robimy następny test i jeśli wyniki są negatywne, są kierowani na zajęcia szkolne.
Jak dodaje dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie, chłopiec trafił tam bezpośrednio z policyjnej izby dziecka w Katowicach, a wcześniej przebywał w domu dziecka w Bytomiu.
- Jeśli przyjmował jakieś leki, to tylko te zalecone w domu dziecka i myślmy to kontynuowali - zapewnia dyrektor i zaprzecza, aby chłopiec był agresywny.
- Od momentu umieszczenia w policyjnej izbie dziecka, poprzez konwój, jak relacjonowali policjanci, zachowywał się bez zarzutu - mówi Tendaj. - Był grzeczny. W naszym ośrodku nie sprawiał żadnych problemów, nie skarżył się na nic, nie zgłaszał żadnych uwag. Miał kontakt z rodzicami. Był spokojny. Nie wszedł w konflikty z żadnym z wychowanków, bo też nie miał z nimi kontaktu.
Nastolatek został umieszczony w pokoju z rok starszym kolegą, który do ośrodka trafił z policyjnej izby dziecka w Katowicach.
- Nie wiemy, co się stało. Czekamy z niecierpliwością na wyniki sekcji - mówi Robert Tendaj, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łańcucie.
