W2007 roku politycy Ligi Polskich Rodzin (była taka partia) ogłosili, że trzeba wyrzucić ze szkół bajki Jana Brzechwy. Bo Polacy w tych bajkach jakoś tak mało korzystnie są przedstawiani. A to jako zarozumiali (samochwała w kącie stała…), a to jako nieroby (na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień), a to jako kłamcy (pomyśl tylko, co ty pleciesz, to zwyczajne kłamstwo przecież). A w ogóle to nie ma wśród wierszy Brzechwy utworów sławiących bohaterstwo, patriotyzm i wierność Kościołowi.
KOMENTOWANY ARTYKUŁ:
W 2013 roku poseł Ruchu Palikota (była taka partia) chciał wyrugować z listy lektur szkolnych „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza. Bo takie sceny, jak wyrywanie języka, wypalanie oka czy odcinanie ręki są zbyt brutalne. Napatrzy się jeden z drugim, a później kto wie, czy nie przyjdzie im do głowy, by wypróbować metody podane w lekturze.
W 2021 roku poseł Maciej Gdula z Lewicy (jest taka partia) chce wyrzucić z listy lektur szkolnych „W pustyni i puszczy” Henryka Sienkiewicza. Bo ocieka rasizmem i kolonializmem (czarnoskóry Kali jakiś taki mało ogarnięty, nic „nie wiedzieć”).
Drodzy politycy, uprzejmie donoszę, że w „Panu Wołodyjowskim” nabijają człowieka na pal, w „Quo vadis” lwy rozszarpują ludzi na kawałki, a w „Czerwonym kapturku” wilk, obrzydliwość, połyka babcię! Czas wyrugować tę przemoc.
