Oznaczałoby to przyspieszenie tworzenia gabinetu, którego nie udało się do tej pory sformować od wrześniowych wyborów parlamentarnych. Otoczenie kanclerz Merkel sądzi, że do połowy lutego koalicyjne rozmowy powinny się zakończyć ostatecznymi ustaleniami. Entuzjastami powstania takiej koalicji jest między innymi francuski prezydent Emmanuel Macron, wielki sojusznik Angeli Merkel.
Zgoda na przystąpienie do rozmów z ugrupowaniem Merkel zapadła na niedzielnym zjaździe SPD. Szef tego ugrupowania Martin Szultz był zadowolony z wyników głosowania członików swej partii. - Poczułem ulgę - mówił i dodał, że jest to kluczowy moment w historii SPD.
W swoim przemówieniu Schultz powiedział m.in., że przez Europę przetacza się w tej chwili prawicowa fala. Jako przykłady podał Austrię, Czechy, Polskę i Węgry. Z kolei przedstawiciele młodzieżówki SPD optowali za pozostaniem w opozycji, wskazywali na odmienne interesy ich partii oraz CDU/CSU. Schultz natomiast przekonywał, że jego partia będzie starała się nanieść wiele poprawek do umowy koalicyjnej. Chodzi między innymi o liberalizację ograniczeń w przepisach dotyczących łączenia rodzin w przypadku uchodźców, którzy nie mają prawa do azylu, a mogą jedynie z uwagi na wojnę w Syrii przebywać na terenie Niemiec czasowo.
CZYTAJ TAKŻE: Niemcy: Trzy partie bliskie utworzenia koalicji rządowej
Wygranym tych ustaleń jest na pewno Schultz, bo gdyby delegaci nie zgodzili się na rozpoczęcie rozmów z ugrupowaniem Angeli Merkel musiałby on ustąpić, co byłoby równoznacznie z końcem jego politycznej kariery. Odetchnęła też z ulgą niemiecka kanclerz, bo gdyby jej druga próba stworzenia rządu zakończyła sie porażką, doszłoby prawdopodobnie do przedterminowych wyborów. O takim wariancie otwarcie mówiło otoczenie kanclerz Niemiec.
Angela Merkel rozpoczęła koalicyjne rozmowy z FDP i Zielonymi tuż po wyborach z 24 września 2017 roku. W listopadzie 2017 liberałowie zerwali rozmowy i wtedy wrócił pomysł ponownej koalicji z SPD. Jak zauważyli niemieccy dziennikarze po ogłoszeniu decyzji kierownictwa SPD Angela Merkel zachowała pokerową twarz, choć na pewno poczuła ogromną ulgę z rozwoju sytuacji.
Przypomina się jednak, że to jeszcze nie finał w tworzeniu gabinetu, o losach ewentualnej ugody zdecyduje bowiem 440 tysięcy członków SPD, którzy zagłosują w tej sprawie drogą pocztową. Bardzo wielu z nich wskazuje na słaby wynik wyborczy ugrupowania Angeli Merkel, wielu też ostrzega, że nawet jeśli powstanie koalicja, to nie przetrwa ona całej kadencji.
Jest to najdłuższy okres tworzenia rządu w powojennych Niemczach.