Pytany, jak powstanie nowego ugrupowania wpłynęłoby na PiS, Ryszard Terlecki odparł, że zależy to od tego, „jaka to byłaby partia, jak ona byłaby duża”. – Ilu posłów z różnych klubów by przygarnęła. Bo mówi się też o posłach nie tylko Platformy, więc ciekawe – powiedział Terlecki w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Terlecki odniósł się też do sytuacji Zjednoczonej Prawicy. – Nie ma potrzeby szukania rezerw, ale takie możliwości zawsze są. Oczywiście różnie udaje się realizacja takich pomysłów, ale myśli się przecież o posłach, którzy nie popadają w ten obłęd totalnej opozycji i starają się jakoś zachować rozsądnie i przyzwoicie w Sejmie – stwierdził.
Na uwagę, że Solidarna Polska sonduje możliwość samodzielnego startu w wyborach, szef klubu PiS odparł, że patrzy na to z „takim trochę pobłażaniem”. – Między 0,7 a 1,2 (proc.) to niewielkie są skoki czy różnice w poparciu i myślę, że środowisko, które by się zdecydowało na taki ruch, to znaczy na samodzielny start, z perspektywą 1,2 proc., popełnia samobójstwo polityczne. Nie sądzę, aby nasi koledzy ze Zjednoczonej Prawicy mieli na to ochotę – ocenił.
Pod koniec maja w felietonie dla „Dziennika Polskiego” Ryszard Terlecki napisał że przed każdymi wyborami parlamentarnymi powstaje nowa partia opozycyjna. „Tak było w minionych latach z partiami Palikota, Petru czy Biedronia” – zauważył. Polityk podkreślił w felietonie, że o nowej partii „mówi się dziś w Platformie, a rozmaici jej posłowie snują plany przełomu politycznego zaraz po tegorocznych wakacjach”. „Zapewne największym obciążeniem i przeszkodą w pozyskiwaniu wyborców okazał się Tusk, a nadzieje pokładane w jego powrocie z Europy dawno minęły” – dodał.
Źródło: PAP
Źródło:
