To był niesamowity konkurs. Piotr Lisek szedł łeb w łeb z Amerykaninem Sam Kendricksem, skacząc na wysokość 5,95 m. Już wtedy był to jego nowy rekord życiowy, jednak najlepsze wydarzyło się dopiero w dogrywce, która wyłoniła nie tylko zwycięzcę, ale również nowego rekordzistę Polski. To dziesiąty wynik na listach światowych w tej dyscyplinie na otwartym stadionie.
– To jeden z najlepszych dni w moim życiu. Jestem bardzo szczęśliwy, bo ciężko pracuję na właśnie takie momenty. Mocno walczyliśmy o wygraną, a pokonać Sama i Armanda to marzenie. Dzisiaj zadecydowało, że byłem maksymalnie skupiony na tym jednym skoku i moje ciało jest w niesamowitej kondycji. Zdaję sobie sprawę, że tym wynikiem zmotywowałem do jeszcze cięższej pracy moich rywali, którzy teraz będą chcieli mnie pokonać – oznajmił szczęśliwy Lisek.
Poprzednie rekordy kraju również należały do niego. Niespełna rok temu na stadionie w Wittenberdze pokonał wysokość 5,94 m. W hali swoją "szóstkę" już miał - w 2017 roku na zawodach w Poczdamie.
