Kilka lat temu pan Piotr rozstał się z partnerką. Poszukiwał pomocy prawnika przy podziale majątku i ustalaniu zasad kontaktowania się z dziećmi. Po wsparcie zwrócił się do Daniela B., prezesa fundacji Rzecznik Praw Dzieci.
- Mówił, że zaangażuje się w moją sprawę. Jak się okazuje, ściemniał po prostu - przyznaje pan Piotr.
Fundacja Rzecznik Praw Dzieci to organizacja pozarządowa oferująca pomoc w zakresie dochodzenia praw do opieki nad dzieckiem w przypadku rozwodu i separacji, ubiegania się o alimenty i przeciwdziałania dyskryminacji. Pan Piotr utrzymuje, że prezes fundacji zainkasował od niego 2000 zł, ale pomocy nie udzielił. Po paru miesiącach bezskutecznych wezwań do zwrotu środków, pokrzywdzony powiadomił organy ścigania.
W grudniu 2019 r. lubelska prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód akt oskarżenia. 41-latek twierdził, że do oszustwa nie doszło, bo w sprawie zrobił bardzo dużo, a otrzymane pieniądze miały być tylko dobrowolnym datkiem na cele statutowe fundacji. Te wyjaśnienia nie przekonały sądu. Wyrok zapadł w poniedziałek.
Sąd uznał oskarżonego winnym oszustwa. Skazał go na rok i dziesięć miesięcy ograniczenia wolności. W tym czasie ma świadczyć nieodpłatną pracą na cele społeczne w wymiarze 40 godzin miesięcznie.
Konfederacja, Ruch Narodowy i Koalicja Obywatelska. Opozycja...
Ponadto, Daniel B. ma zapłacić 4000 zł grzywny i zwrócić pieniądze pokrzywdzonemu. Wyrok jest nieprawomocny. Nie jest to jednak jego pierwszy konflikt z prawem.
Oszustwo travel
O Danielu B. po raz pierwszy zrobiło się głośno prawie osiem lat temu. To wtedy z przejścia granicznego w Barwinku powrócił autokar ze studentami Uniwersytetu Medycznego. Sześćdziesiąt osób wykupiło wakacje w Grecji. Każdy z uczestników feralnego wyjazdu zapłacił po 1200 zł, ale okazało się, że biuro nie zarezerwowano dla nich nawet miejsc w hotelu.
Później okazało się, że do skutku nie doszedł także wyjazd do Bułgarii. Siedemnaście osób wpłaciło blisko 1000 zł, ale biuro nie wywiązało się z umowy.
O przywłaszczenie prawie 89 tys. zł został oskarżony Daniel B., pełnomocnik firmy. Proces ruszył w lutym 2015 r. - Moim celem nie było wprowadzenie w błąd i oszukanie osób, które się zapisały na wyjazd - przekonywał Daniel B. na sali rozpraw. - Problemem było to, że firma, z którą współpracowałem, nagle podniosła ceny. Zrobiła to w chwili, gdy uczestnicy wycieczki wpłacili już gotówkę – wyjaśniał.
Te wyjaśnienia nie przekonały sądu. W styczniu ubiegłego roku Daniel B. został skazany na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 800 zł grzywny. Ma też zwrócić pokrzywdzonym przywłaszczone pieniądze.
Skazany usiłował się odwołać, ale spóźnił się z wnioskiem o pisemne uzasadnienie wyroku. - Wyrok uprawomocnił się 25 czerwca - dowiedzieliśmy się w lubelskim sądzie.
- Najlepsi lekarze w regionie. Sprawdź ranking specjalistów
- Muzeum Wsi Lubelskiej również zimą ma swój urok. Przekonajcie się sami! Zobacz
- W sobotę w wąwozie Rury tłumy, jak w Zakopanem! Zobacz zdjęcia
- Węże, żółwie, agamy i nie tylko. Oto mieszkańcy lubelskiego Egzotarium. Mamy zdjęcia!
- Pierwsze auta elektryczne pojawiły się długo przed Teslą. Pionierem był Porsche
- Stok narciarski w Lublinie? Tak, kiedyś zjeżdżaliśmy na nartach w centrum miasta
