Poszukiwania szczątków Liberatora o bocznej nazwie "Ditney Hill" trwają od dłuższego czasu. Sporo części wykopano w lipcu, obecnie doszły kolejne. Część z nich zawiera tabliczki z numerami seryjnymi, nazwami producentów itp. Podczas ostatnich poszukiwań odnaleziony został taki element z wiarometru, czyli urządzenia mierzące prędkość wznoszenia się lub opadania samolotu.
Prace poszukiwawcze odbywają się po uzyskaniu odpowiednich zgód, m.in. Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i właściciela terenu, czyli Nadleśnictwa Bircza. Koordynuje je Wiesław Sokolik, pasjonat historii z Przemyśla, znany w regionie opiekun fortów Twierdzy Przemyśl.
- 2 grudnia 1944 roku z lotniska Spinazzola na południu Włoch wystartowało 195 samolotów B-24 Liberator. Wśród nich samolot 760 dywizjonu bombowego o nazwie bocznej "Ditney Hill" numer J1-4278678 - opisuje pan Wiesław.
W trakcie podejścia do bombardowania Blachowni Śląskiej i Oświęcimia (okupowanych przez Niemców), Liberator został trafiony pociskiem z niemieckiego działa przeciwlotniczego Flaka w luk bombowy. Spowodowało to rzucenie bomb i uszkodzenie samolotu.
- Załoga podjęła decyzję lotu na tereny zajęte przez jednostki radzieckie i trafiła aż na Podkarpacie, gdzie zakończyła swój lot w Sufczynie. Z 11-osobowej załogi Liberatora, do Włoch powróciło 10 żołnierzy - opowiada pan Wiesław.
Zaginął drugi pilot Joseph Gorczyca, żołnierz polskiego pochodzenia. Według jednej z wersji Gorczyca został pojmany przez sowieckich żołnierzy. Nie potrafiono się z nim porozumieć. W efekcie został zabity, jako szpieg albo "zbędne obciążenie", dla idących na zachód żołnierzy radzieckich.
Odnalezione zostały kolejne szczątki amerykańskiego samolotu...
