Odszedł Józef Zabrzeński, długoletni proboszcz parafii w Łużnej

W niedzielny poranek zmarł ksiądz Józef Zabrzeński, długoletni proboszcz parafii pw. św. Marcina Biskupa w Łużnej. Kapłan urodził się 1929 roku, a święcenia przyjął w 1957 roku. W tym roku świętował 60-lecie posługi kapłańskiej. Do parafii w Łużnej został skierowany w 1972 roku. Funkcję proboszcza sprawował do 2000 roku, kiedy to zastąpił go ks. prałat Stanisław Kuboń. Od tego czasu był w swojej parafii rezydentem.

- Najpiękniejsza w kapłaństwie jest służba drugim, także na emeryturze, którą mam radość przeżywać w bardzo życzliwej wspólnocie kapłańskiej, wśród swoich parafian, którym przez lata służyłem - mówił cztery lata temu ksiądz Józef w czasie wielkoczwartkowego spotkania w Tarnowie.

Pogrzeb długoletniego proboszcza łużniańskiej parafii odbędzie się jutro (środa) o godzinie 13. Spocznie on na cmentarzu parafialnym w Łużnej. Dzisiaj o godzinie 16, trumna z ciałem kapłana, zostanie wprowadzona do kościoła, w którym przez 45 lat służył wiernym.

- To dla nas naprawdę wielka strata - mówi Kazimierz Krok, wójt gminy Łużna. - Po tylu latach posługi w naszej wsi ksiądz Józef wrósł w nasze środowisko na stałe - podkreśla.

W czasie gdy ksiądz Józef był proboszczem w Łużnej, na cmentarzu wojennym na górującym nad wsią wzgórzu Pustki, spłonęła wspaniała drewniana kaplica, gontyna.

- Po pożarze, staraniem proboszcza powstał tam ołtarz polowy, który znajdował się przy wejściu na cmentarz - opowiada wójt. - Corocznie 3 maja na cmentarzu odprawiana była msza święta i odbywały się uroczystości rocznicowe. Ołtarz rozebraliśmy dopiero w 2014 roku, w czasie gdy odnawiania była nekropolia - dodaje.

Z inicjatywy proboszcza wybudowano też w Łużnej kaplicę naprzeciw szkoły podstawowej nr 2.

To, co utkwiło Kazimierzowi Krokowi w pamięci to również wspaniała współpraca kapłana z władzami gminy.

- Nie potrafię przywołać w pamięci żadnej sytuacji, w której odmówiłby on pomocy czy wsparcia - opowiada. - Każdy mógł do niego pójść po radę i pomoc. To był prawdziwie dobry pasterz parafii - podkreśla.

Ksiądz Józef przez długie lata był nie tylko proboszczem. Bardzo długo prowadził też duże gospodarstwo rolne, dzieląc swój czas pomiędzy parafie i prace na roli.

- Tak go właśnie zapamiętam - mówi Henryk Waląg, dyrektor GOK w Łużnej i muzyk. - Żyjącego dokładnie w taki sam sposób jak jego parafianie. - Rano przed mszą zajmował się krowami, potem zajęcia w kościele, lekcje religii, obiad, znów obrządek w gospodarstwie. A do tego w oczy rzucała się jego skromność, otwartość i przychylność dla wszystkich - dodaje.

Ta otwartość księdza zaowocowała dawno temu nietypowym wydarzeniem w łużniańskim kościele.

- To było, o ile dokładnie pamiętam, na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku - opowiada Henryk Waląg. - Wtedy założyłem z przyjaciółmi mój pierwszy rockowy zespół. Jeden z naszych pierwszych koncertów odbył się właśnie w kościele. Ksiądz Józef nie bał się nas szarpidrutów i pozwolił nam przed ołtarzem rozstawić instrumenty i zagrać chyba pierwszą na tym terenie mszę rockową. To nie była codzienność w kościołach, proszę mi wierzyć i chyba trzeba było sporo kapłańskiej odwagi - podkreśla.