"Było nas w domu dziewięcioro. Moich dwóch synów jest wciąż pod gruzami, czekam na nich"
- powiedziała agencji Reutera ranna kobieta, która mieszkała w siedmiopiętrowym domy w Diyarbakir na południowym wschodzie Turcji.
"Pobiegłem korytarzem, by się ratować, prawie upadłem. Zaczęły pękać ściany"
- relacjonuje inny mieszkaniec w rozmowie z portalem France TV Info, podkreślając, że poniedziałkowe wstrząsy były wyjątkowo silne.
Czekali w piżamach na śniegu. Wstrząsy się nie kończyły
Dziennikarz CNN Eyad Kourdi, mieszkający w Gaziantep, mówi, że wszystkim wydawało się, iż wstrząsy nigdy się nie skończą. Mieszkańcy wybiegli z w piżamach i czekali na śniegu przez pół godziny, nim odważyli się wrócić po ciepłe palta i buty.
Wstrząsy obudziły Nihata Altundaga mieszkającego w Pazarcik.
"Nasz dom z zewnątrz wygląda solidnie, ale od wewnątrz popękał" - mówił redakcji "The Guardian".
"Wokół mnie są zniszczone budynki, popękane ściany, w niektórych domach widać ogień. Jeden z budynków o 200 metrów ode mnie runął. Przerażeni ludzie czekają na dworze" - dodaje.
Inny mieszkaniec Pazarcik, Husejin Sati, stara się wydobyć z ruin zasypanych sąsiadów: "Dwóch moich przyjaciół jest przysypanych gruzami, usiłujemy teraz do nich dotrzeć".
Trzęsienie ziemi w Turcji
Polscy strażacy ruszają, aby pomóc w Turcji po trzęsieniu ziemi. Szef MSWiA Mariusz Kamiński przekazał, że leci tam polska grupa poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR.
W poniedziałek nad ranem w Turcji doszło do potężnego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8. Kataklizm zaatakował południowo-wschodnią część kraju. Klęska sięgnęła również północnego krańca Syrii.
Liczba potwierdzonych ofiar rośnie z minuty na minutę. Stan na godz. 11.30 to ponad tysiąc zabitych i pięć tysięcy rannych.
Źródło:
