Ojciec spalił żywcem w domu troje dzieci. Zamknął drzwi, by ofiary nie mogły uciec

Kazimierz Sikorski
Australijscy śledczy nie ustalili jeszcze wszystkich okoliczności tragicznego pożaru, które miał miejsce na przedmieściach Sydney.
Australijscy śledczy nie ustalili jeszcze wszystkich okoliczności tragicznego pożaru, które miał miejsce na przedmieściach Sydney. pixabay (zdjęcie ilustracyjne)
Mieszkańcy Sydney nie doszli do siebie po straszliwej zbrodni, która miała miejsce w tym mieście. Z nieznanych jeszcze powodów ojciec postanowił zgładzić swoja rodzinę. Zbrodniczy plan wykonał częściowo.

Morderca zamknął drzwi na klucz, zanim troje dzieci zginęło w pożarze w domu w Sydney. Choć od horroru minął miesiąc, dopiero teraz śledczy mogli przedstawić mężczyźnie zarzuty, bo przebywa w szpitalu z powodu odniesionych poparzeń.

Policja twierdzi, że 28-letni mężczyzna, któremu postawiono trzy zarzuty morderstwa, zamknął drzwi domu rodzinnego, aby nikt nie mógł uciec. Trójka jego dzieci zmarła, a czworo kolejnych zostało rannych wraz z matką w zachodniej części Sydney.

Zbrodniarz doznał również obrażeń

Mężczyzna odniósł poważne obrażenia podczas pożaru w Lalor Park i pozostał w szpitalu pod strażą policji. Doznał oparzeń, ale wraca do zdrowia, wyszedł ze śpiączki farmakologicznej.

Detektyw Danny Doherty twierdzi, że mężczyzna, którego nazwiska nie ujawniono, był jedynym sprawcą tragedii. Dodał, że między parą toczył się „spór domowy”, który doprowadził do horroru. Kiedy do pożaru przyjechali strażacy i policjanci, mężczyzna utrudniał im wejście do płonącego domu. - Trzymał jedno z dzieci, 11-latka, którego trzeba było wyrywać z rąk oprawcy, inaczej chłopcu groziła śmierć – powiedział Doherty.

„Pochwalam sąsiadów i policjantów, którzy szybko zareagowali i dzięki temu nie było więcej ofiar śmiertelnych" - dodał.

Rozlał benzynę w domu

Zdaniem policji, szaleniec podpalił kilka pomieszczeń w domu po zamknięciu drzwi, aby uniemożliwić rodzinie ucieczkę. Mężczyzna skropił pokoje benzyną. W chwili popełnienia morderstw, sprawca miał przy sobie ostre narzędzia, takie jak nożyczki.

Doherty dodał, że ​​matka tych dzieci była „zdruzgotana”, ale pomagała policji w prowadzeniu dochodzenia. Zdaniem policji, między oskarżonym a jego żoną trwał spór, który zakończył się horrorem.

Lekarze mają nadzieję, że pozostałe dzieci całkowicie wyzdrowieją po doznanych obrażeniach i trafią pod opiekę matki.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wojtek B.
Tyle dzieci, to tak jakby co numerek ..to dramat. No i się ...skumulowało. Dosłowna mas-sacra.
T
Turbodymomen
Nie oceniajcie. Może mu spać nie dawały?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl