Mateusz Majnusz: Opolska Karolinka, czyli nagroda im. Anny Jantar wróci z tobą do Zakopanego. Dotarło już do ciebie, że wygrałaś najważniejszą nagrodę w Polsce dla początkujących artystów?
Anna Gąsienica-Byrcyn: Byłam w prawdziwym szoku! Gdy wyczytano moje nazwisko, po prostu zdębiałam. Nie wiedziałam, czy dzieje się to naprawdę. Każdy artysta w głębi duszy marzy o tym, aby to on wygrał, ale gdy się to już stanie, emocje biorą górę.
Utwór "Chowam się" to twój pierwszy singiel, który od razu zdobył uznanie jury.
- Jeszcze przed samym festiwalem byłam bardzo zadowolona z tego utworu. Skomponował go dla mnie Marcin Nierubiec i od samego początku czułam w nim duży potencjał. Później usiadłam z Janem Karpielem do napisania tekstu piosenki i dalej już samo poszło. Nie miałam żadnych wątpliwości, czy jest to właściwy utwór na ten festiwal. Przeczucie mnie nie zawiodło.
Jak zareagowałaś, gdy otrzymałaś zaproszenie do Opola?
- Nie mogłam w to uwierzyć! Chyba z sześć razy dzwoniłam do swojej menadżerki, aby potwierdzić, czy naprawdę będę miała okazję wystąpić na deskach opolskiego amfiteatru. Już sama możliwość wystąpienia tutaj była dla mnie spełnieniem mojego największego marzenia. Od dziecka marzyłam o tym, aby mieć szansę zaprezentować się przed szeroką publiką, ale nigdy nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko. Z tego powodu jestem tak wdzięczna organizatorom, że uwierzyli we mnie i dali mi tę szansę.
Podobno opolska publiczność jest najbardziej wymagającą w Polsce. Czułaś tremę przed wejściem na scenę?
- Już same próby przy pustym amfiteatrze były stresujące. Z każdą minutą, która przybliżała mnie do debiutu, serce biło coraz mocniej. Tłumaczyłam sobie jednak, że jest to moja niepowtarzalna, życiowa okazja, aby w tak historycznym miejscu, jakim jest opolski festiwal, zaprezentować swoją twórczość.
Wygrana w tegorocznych Debiutach i sukces, jaki osiągnęłaś w tak młodym wieku, nie spowoduje, że głód tworzenia będzie mniejszy?
- Na pewno nie osiądę na laurach, to mogę zagwarantować. Jestem osobą, która zawsze pcha do przodu i nie zatrzymuje się w połowie drogi, nawet gdy jestem już z czegoś zadowolona. Opolską Karolinkę zamierzam postawić w swoim pokoju, a w chwilach słabości będą na nią patrzeć i przypominać sobie, że jeśli mocno wierzymy w swoje marzenia, to mogą się one spełnić.
