Prokuratura zarzuca jej, że nieumyślnie nie dopełniła obowiązków służbowych. Bez weryfikacji dokumentów zatwierdziła przelew za budowę drogi, na rachunek bankowy podany przez osobę podszywającą się pod prezesa firmy Unibep. Na konto przestępców trafiło w sumie 3,75 mln zł. Pieniędzy nie znaleziono, sprawców też.
Podlaski Zarząd Dróg Wojewódzki oszukany. Urzędnicy przelali oszustom 4 mln zł (wideo)
- Gdyby prokuraturze udało się ustalić i zatrzymać oszustów, Anna F. nie zostałaby oskarżona - nie ma wątpliwości Juliusz Kołodko, obrońca oskarżonej. Sugeruje, że w sprawie trzeba było znaleźć kozła ofiarnego.
Była pracownica banków wyłudziła kilkaset tysięcy. Fałszowała dokumenty
Anna F. nie przyznaje się do winy. Przed sądem nie chciała składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania. Sąd odczytał więc protokoły przesłuchań w prokuraturze. W śledztwie kobieta tłumaczyła, że jej zadaniem (jako głównej księgowej) było sprawdzenie kompletności podpisów w dokumentach i zgodności numerów na wydruku dotyczącego przelewu z numerem rachunku bankowego wskazanym w fakturze. Za weryfikacje konta odpowiadali naczelniczka i pracownicy wydziału finansowego, który nadzorowała. - Nie mogłam przewidzieć, że naczelnik nie posiadając oryginału dokumentu wydał polecenie pracownikom do dokonywania przelewów na postawie pisma otrzymanego mailem - mówiła oskarżona.
Członkowie gangu przed sądem. Wyłudzili ponad 145 tys. złotych [ZDJĘCIA]
18 marca 2015 r. do Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika firmy Unibep. Poinformował o zmianie firmowego rachunku bankowego do rozliczeń z Unibepem. Dodał, że stosowne zaświadczenie prześle jako załącznik do maila. Dwa dni później faktycznie do PZDW wpłynął e-mail wraz z załączonym skanem oświadczenia. W elektronicznej wiadomości znalazły się też dane teleadresowe Unibep, a także NIP, REGON, KRS i nowy numer konta. Z zarządu dróg poszedł przelew na kwotę blisko 640 tys. zł, a ponad dwa tygodnie później kolejny- na ponad 3,1 mln zł. Oszuści szybko przetransferowali je na zagraniczne konto.
Główne postępowanie jest zawieszone od jesieni ub. r. Jak tłumaczy Paweł Sawoń z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, śledczy oczekują na pomoc prawną z zagranicy. Chcą wiedzieć, dokąd trafiły te 4 mln zł.
Po wybuchu afery wspomniana naczelniczka wydziału finansowego została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Oskarżona główna księgowa dostała „propozycję” odejścia na emeryturę. Skorzystała z niej. Były pracodawca (w procesie - oskarżyciel posiłkowy) domaga się od niej zwrotu całej utraconej kwoty.
Kolejna rozprawa 9 maja. Będą zeznać kluczowi świadkowie. W sumie sąd chce przesłucha około 20 osób.
Wykrywalność przestępstw w powiecie białostockim. Łapią dile...