- W czwartek złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie narażenia pracowników i innych pacjentów na bezpośrednie zagrożenie utraty zdrowia lub życia. Chodzi o pacjentkę, która zataiła kontakt z zakażonymi członkami rodziny przy przyjęciu do szpitala - informuje Dariusz Gałecki, dyrektor szpitala w Hrubieszowie.
Jak sprawa wyszła na jaw? Szef placówki tłumaczy, że 83-letnia pacjentka trafiła w poniedziałek na izbę przyjęć z zupełnie innymi dolegliwościami. Po zbadaniu zadecydowano o skierowaniu ją na oddział wewnętrzny II w celu dalszej diagnostyki. Przy przyjęciu wypełniła ankietę epidemiologiczną. Pacjentka jednak miała nie przyznać się do tego, że w ostatnim czasie mogła mieć kontakt z osobami zakażonymi.
- Jednak w ostatnim czasie, po wygaszeniu ogniska na pulmonologii i nefrologii, bardzo zaostrzyliśmy procedury związane z bezpieczeństwem przed COVID-19. I teraz każdemu przyjmowanemu do szpitala pacjentowi wykonujemy test w kierunku koronawirusa. Po 12 godzinach spędzonych przez kobietę na oddziale szpitalnym, przyszedł pozytywny wynik testu - relacjonuje dyrektor szpitala.
I wyjaśnia, że w toku dochodzenia epidemiologicznego prowadzonego przez sanepid okazało się, że w tej rodzinie potwierdzono wcześniej 2 przypadki zakażenia. - Pacjentka o tym wiedziała, ale się nie przyznała. Zataiła przed nami tę informację i jej nam nie przekazała. Nie wyobrażam sobie, żeby w obecnej sytuacji epidemii być tak nieodpowiedzialnym i narażać personel i innych pacjentów na niebezpieczeństwo. W szczególności chodzi o innych chorych, bo na oddziale wewnętrznym przebywają głównie osoby starsze z poważnymi chorobami. Nie można pozwalać na tego typu zachowania - dodaje Dariusz Gałecki.
Aktualnie sanepid prowadzi dochodzenie epidemiologiczne i zadecyduje o ewentualnej kwarantannie. - Osoby, które miały kontakt z zakażoną będą miały wykonane testy w siódmej dobie po styczności z pacjentką. Wtedy tak naprawdę poznamy skalę tego zdarzenia, chociaż nasz personel bardzo stosuje się do reżimu sanitarnego - dodaje szef hrubieszowskiego szpitala.
Jednocześnie podejrzewa, że ludzie zatajają podobne informacje, bo obawiają się, że nie otrzymają pomocy medycznej. - To nieprawda, chodzi tylko o to, żebyśmy się odpowiedni zabezpieczyli i nie narażali innych pacjentów. To nie jest tak, że chcemy teraz kogoś karać lub mu zaszkodzić, ale nie można akceptować takich sytuacji w czasie trwającej epidemii. Może to da innym do myślenia, którzy by próbowali stosować tego typu zachowania - apeluje Gałecki.
- Weekend nad Firlejem. Wszyscy korzystają z ostatnich dni ciepła! Zobacz
- Święto Chleba 2020 w lubelskim skansenie. Zobacz galerię
- Motocykliści dla Hospicjum Małego Księcia w Lublinie. Zobacz zdjęcia
- Są grzyby i to jakie! Nasza Czytelnicza z dwoma leśnymi trofeami
- Sprzedał część Podzamcza w Lublinie. Po okazyjnej cenie
- Popularna restauracja: Upadniemy dzięki władzom Lublina. Urzędnicy odpierają zarzuty
