Wiosną badacze z Instytutu Pamięci Narodowej kierowani przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka odnaleźli na terenach dawnego lotniska pod Starym Grodkowem (gmina Skoroszyce) szczątki około 30 osób. Wstępne badania i przedmioty znalezione przy ofiarach nie pozostawiły wątpliwości, że to żołnierze oddziału Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału kpt. Henryka Flame, ps. "Bartek".
Oddział ten walczył po wojnie na Górny Śląsku i w Beskidach. UB z pomocą swoich agentów doprowadziło do jego rozbicia w lipcu 1946 roku. Blisko 150 żołnierzy podziemia niepodległościowego wywieziono na Opolszczyznę i ślad po nich zaginął.
Historycy zdołali ustalić, że UB podzieliło ich na grupy i mordowało gromadząc w opuszczonych budynkach, które następnie wysadzano za pomocą min, ale przez lata nie można było trafić na miejsca tych zbrodni.
Udało się w końcu w marcu. - Pierwsze co znaleźliśmy, to krzyż harcerski z napisem "Czuwaj", potem był orzełek, ryngraf, pistolet Walter - opowiadał dziś prof. Szwagrzyk.
Mając już takie ślady grupa z IPN-u wraz z licznymi wolontariuszami przebadała cały obszar, znajdując m.in. barak, w którym zamknięto żołnierzy i miejsce egzekucji.
Na polanie znaleziono szczątki około 30 osób, które teraz będą poddawane badaniom genetycznym. Na te wyniki czekają rodziny partyzantów, a wśród nich rodzina Golców, która przyjechała dziś do Starego Grodkowa.
- Jesteśmy pełni uznania dla całej ekipy, która doprowadziła do odnalezienia tego miejsca - podkreślał Łukasz Golec, znany muzyk, którego ciocia - siostra ojca - walczyła w oddziale Bartka i została zamordowana w wieku 18 lat. Jej szczątki prawdopodobnie znajdują się wśród tych, które znaleziono w Starym Grodkowie.
- Cieszę się, że prawda po tylu latach wychodzi na wierzch i trzeba to nazywać po imieniu: to był mord i hańba - dodawał Łukasz Golec.