
Środowy lot linii VietJet był dla pasażerów dojmującym przeżyciem. Nie było co prawda żadnej katastrofy, ale wybuchła wielka panika na pokładzie. Wszystko za sprawą zawartości bagażu podręcznego jednej z pasażerek. Okazało się, że ma w nim ponad... 30 różnych zwierząt. Zaczęło się od szczura albinosa, który uciekł z bagażu. Odkrył go jeden z pasażerów.
Samolot wystartował zgodnie z planem, pilot poinformował o możliwości odpięcia pasów. Wróciłem z toalety i mój przyjaciel szepnął do mnie: cicho w samolocie jest szczur. Byłem zdezorientowany, więc powtórzył szczur domowy, ma białe ciało i nie jest mały – tak opowiadał jeden z podróżnych.
Przewoziła ponad 30 zwierząt w podręcznym. Miała tam wydry, węża i żółwie
Widok szczura wywołał panikę, a zwierzę nawet ugryzło stewardessę. Gdy udało się wreszcie złapać szczura, to okazało się, że pod jednym z siedzeń znajduje się wydra. Mała i wystraszona. Nie mogła utrzymać się na własnych łapkach. Winną wniesienia zwierząt na pokład okazała się pewna kobieta mówiąca w języku chińskim. Gdy samolot wylądował w Tajpej, wezwane służby przeszukały bagaż i znalazły w nim: 28 żółwi gwiaździstych, węża, świstaka, dwie wydry, a także dwa niezidentyfikowane gryzonie.
Okazało, że kobieta jest przemytniczką. Została zatrzymana. Grozi jej do 31 tysięcy dolarów grzywny.
rs