Jak na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny upadku 50-latka, który leciał paralotnią. Niejasne są również okoliczności zdarzenia, niektórzy bowiem twierdzą, że paralotniarz runął nie na plażę, tylko spadł do wody.
300 metrów od plaży w Ustce
Dramat miał miejsce w odległości około 300 metrów od plaży głównej w miejscowości Poddąbie niedaleko Ustki w województwie pomorskim. Pierwsze na pomoc pospieszyły 50-latkowi zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej i Ochotniczej Straży Pożarnej w Objeździe.
Strażacy udzielili mu wstępnej pomocy, potem paralotniarzem zajęli się pracownicy ratownictwa medycznego, a w końcu, z uwagi na problemy z transportem, wezwano na pomoc śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który lądował na plaży, co wzbudziło sensację wśród plażowiczów.
Śmigłowcem do szpitala
Paralotniarz został przetransportowany śmigłowcem do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Medycy mówią, że mężczyzna jest potłuczony, a jego ogólny stan jest określany jako dobry.
Nieoficjalnie mówi się, że jego problemy wynikły podczas lądowania, kiedy zerwał się silny wiatr. Natychmiast wezwano na pomoc śmigłowiec LPR, który lądował na plaży. Policjanci poszukują świadków zdarzenia, by ustalić okoliczności wypadku.
Medycy mówią, że mężczyzna jest ogólnie potłuczony, a jego ogólny stan jest określany jako dobry.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!