Patryk został wycięty z wraku przez straż pożarną i przewieziony do szpitala w ciężkim stanie. Podróżował sam. Jego żona z kilkutygodniową córką wróciły do Katowic po zakończeniu programu. Patryk wyjechał z Warszawy rano.
Jego samochód wpadł w poślizg i uderzył w drzewo na drodze wojewódzkiej 631 między Warszawą a Nieporętem.
O zdarzeniu poinformował świadek pragnący zachować anonimowość. - Wyglądało to bardzo poważnie. Trzeba było wycinać kierowcę, bo auto uderzyło w drzewo od jego strony. Siła uderzenia była tak duża, że z samochodu wypadł silnik, a kierownica się oderwała. Myślę, że jego atletyczna budowa ciała uchroniła go od poważniejszych uszkodzeń. Najprawdopodobniej wracał z Warszawy z finału Mam talent, miał w pojeździe obręcz, z którą występował.
Wiadomość o wypadku Patryka potwierdziła policja. - Po wypadku został zabrany do szpitala. Na chwilę obecną wiemy, że jego stan jest stabilny - poinformował naczelnik wydziału prewencji wołomińskiej policji, nadkomisarz Mariusz Pawlak.
Obecnie Patryk przebywa w szpitalu w Warszawie. Tam wspierać będzie go rodzina. - Chcemy być blisko niego, będziemy wspierać go na miejscu - powiedział Mirosław Niekłań, tata Patryka. - Wiemy, że to silny i mocny organizm, ale w ostatnim czasie dużo trenował, by dobrze wypaść w finale Mam Talent. Codziennie ćwiczył przez wiele godzin z 23-kilogramowym kołem. Nie wiemy, czy zmęczenie miało wpływ na wypadek, warunki na drodze były bardzo trudne. Choć jego stan w niedzielę był ciężki, lekarze mówią, że jest poprawa. Jesteśmy dobrej myśli - dodał.
CZYTAJ TEŻ: Patryk Niekłań ze Starachowic trzeci w finale Mam talent!
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ REGIONALNY PUCHAR POLSKI - ODC.1
Źródło:vivi24