Do gwałtu dojść miało 26 sierpnia – twierdzi prokuratura. Grzegorz M. przyszedł do domu do pokrzywdzonej dziewczynki i dopuścił się gwałtu. Z ustaleń śledztwa wynika, że używał przemocy - szarpał, ciągnął za włosy, dusił, przytrzymywał, bił po twarzy.
Dwa dni później mężczyzna został zatrzymany. W czasie śledztwa śledczy dosiedzieli się o zdarzeniach sprzed ośmiu i dziewięciu lat. W latach 2010 – 2011 ta sama dziewczynka miała być seksualnie wykorzystywana przez Grzegorza M. Jeśli dziś ma siedemnaście lat, to wtedy była ośmiolatką.
Prokuratura jest pewna, że ma mocne dowody, obciążające mężczyznę. Usłyszał dwa zarzuty – gwałtu i doprowadzenia dziecka do „innej czynności seksualnej”. Co więcej, Grzegorz M. siedział już wcześniej w więzieniu za pedofilię. Jest więc traktowany jako recydywista.
