Najpierw myślałem, że to chytre posunięcie naszych armijnych strategów mające na celu osłabienie ewentualnego przeciwnika poprzez doprowadzenie go do śmierci ze śmiechu. Ale chyba jednak nie, książkę wydano najwyraźniej w celach komercyjnych, z myślą, że trafi w gusta polskich kobiet. Stąd pewnie moje pełne niedowierzania rechotanie: nie jestem kobietą i przekaz poradnika nie jest przeznaczony dla mojej samczej psychiki.
Zanim o treści, przedstawię autorkę tego cudu. Nazywa się Susan Crain Bakos, jest mieszkanką Nowego Jorku i pozycjonowana jest jako poczytna dziennikarka i autorka podręczników erotycznych "z kręgu umiarkowanego feminizmu". Ta nowomowa jest o tyle ważna, że te prawdziwe feministki uważają ją gremialnie za oszustkę zbyt często przypochlebiającą się mężczyznom. Jeśli jednak ktoś zada sobie trud odszukania artykułów pani Bakos w zaoceanicznych wersjach "Cosmopolitan", "Marie Claire", "Men's Health" czy "Penthause", przekona się, że do jakiegokolwiek feminizmu jest jej bardzo daleko.
Czy pisząc o seksie, trzeba się na nim znać? Susan Crain Bakos sugeruje, że swoją "pętlę orgazmów" wypraktykowała osobiście. Cud, że w ogóle przeżyła ten dziwaczny eksperyment
Bowiem jako pracownica mediów, z typowym dla tej profesji zawodowym cwaniactwem, Bakos postanowiła zarabiać nie na ideologii, ale na ludzkiej naiwności. Świat roi się od takich dziennikarskich artystów: jedni piszą o podróżach, inni o polityce, jeszcze inni o książkach czy o winach. Włączcie telewizor, a natychmiast ich spotkacie, różnią się tylko wymownością i wielkością ego. Dziennikarka Bakos wybrała sobie jako życiową dziedzinę zarobkowania opisy spółkowania i trzeba przyznać, że świetnie sobie radzi. W 2008 r. ukazała się nad Wisłą jej "Księga orgazmu", a rok później "Sex biblia dla kobiet". Jeśli wierzyć wydawcom, obie sprzedały się całkiem nieźle.
Bo pisząc o seksie, trzeba sprawiać wrażenie, że wie się o nim wszystko. Oczywiście Bakos także sypie banałami w stylu "znajomość technik seksualnych", "abecadło swojego ciała", "czerpanie rozkoszy z erotycznej siły organizmu" i tym podobnych mądrości, ale ma też autorski argument nie do przebicia: koncepcję pętli orgazmów. Ja sam, mimo wnikliwej lektury, nie zgłębiłem intelektualnie tego pomysłu. W ogólnym zarysie chodzi o to, by zintegrowawszy "metody wizualizacji", naprzemiennego napięcia i jednoczesnego rozluźnienia mięśni okolic miednicy oraz "oddychania tantrycznego w stylu mistrzów dalekowschodnich sztuk walki", wystrzelić na orbitę seksualnej ekstazy niczym sputnik.
Że to bez sensu? A diabli wiedzą, może jakaś czytelniczka weźmie sobie do serca rady koleżanki Bakos i zamieni się pod wpływem koncepcji pętli orgazmów w seksualną walkirię. Ja w każdym razie posiadaniem tej książki i tak jestem usatysfakcjonowany. Postawiłem ją obok innych podobnych: "Eksplozji sexu! 23 scenariuszy na gorący wieczór", "Seksu w trójkątach dla wybranych par" i "Pikantnych igraszek nie tylko w łóżku". Zimno, a jak od czasu do czasu człowiek się pośmieje, od razu robi się przyjemniej.
Mariusz Grabowski
Susan Crain Bakos, "Niezawodne sposoby osiągania orgazmów", wyd. Bellona, Warszawa 2012, cena 43 zł