Lechia Zielona Góra – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0, 1:1)
- Bramki: Milasius (30 samobójcza), Górski (100) – Abate (78).
- Lechia: Fabisiak – Kurowski, Silva (od 101 min Lechowicz), Ostrowski – Górski (od 101 min Maćkowiak), Zientarski (od 68 min Szwed), Zając (od 68 min Dzidek), Łoboda (od 75 min Athenstadt), Babij, Surożyński – Mycan.
- Podbeskidzie: Wieczorek – Wypych, Markow, Milasius, Mikołajewski – Bieroński (od 46 min Roman), Drzazga, Scalet, Willmann (od 63 min Bonifacio) – Celtik (od 70 min Janota), Wełniak (od 70 min Abate).
- Żółte kartki: Fabisiak, Zając, Łoboda, Babij, Zientarski, Kurowski – Roman, Scalet, Mikołajewski, Abate, Wełniak.
- Czerwona kartka: Janota.
Zielonogórzanie znakomicie rozpoczęli przygodę z centralnymi rozgrywkami Pucharu Polski. W pierwszej rundzie lubuski III-ligowiec pokonał I-ligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała, zespół z ekstraklasową przeszłością, i to nie tak odległą. Bielszczanie rywalizowali w najwyższej klasie rozgrywek w sezonach 2011-2016 i 2020-2021. Z kolei w Pucharze Polski dwukrotnie (2011, 2015) dotarli aż do półfinału.
We wtorek 30 sierpnia w Zielonej Górze, Lechia dwukrotnie prowadziła, choć nie miała zdecydowanej przewagi. Bywały fragmenty, że to goście grali zdecydowanie bardziej błyskotliwie. Ale gospodarze na tle teoretycznie lepiej ułożonego zespołu poczynali sobie bardzo dobrze. Po niemrawym pierwszym kwadransie, w 18 min zielonogórzanie zasygnalizowali, że mogą być groźnym przeciwnikiem dla wyżej notowanego zespołu. Strzał Mateusza Zientarskiego był jednak niecelny, podobnie, jak w 25 min Mateusza Surożyńskiego. Pięć minut później Lechia ponownie zagościła w polu karnym gości. Tym razem skutecznie. Piłkę z autu wrzucał Sebastian Górski, któryś z piłkarzy przedłużył ją głową, a niefortunnie interweniujący Litwin Titas Milasius wpakował ją do własnej bramki.
W 33 min bramkarz Lechii Wojciech Fabisiak po raz pierwszy dał sygnał, że może być bohaterem meczu, broniąc strzał rywala z kilkunastu metrów. Podobnie było pięć i dziesięć minut później. Ostatni kwadrans pierwszej połowy zdecydowanie należał przyjezdnych. Wojciech Fabisiak świetnie interweniował również w 56 min, a osiem minut później otrzymał jeszcze większe brawa. Obronił bowiem strzał Hiszpana Angela Romana z rzutu karnego. Sędzia „jedenastkę” podyktował za faul na Titasie Milasiusie.
Pięknie! Lechia Zielona Góra pokonała I-ligowe Podbeskidzie ...
W końcówce regulaminowego czasu goście wyraźnie ożywili swoją grę i po bardzo dobrej akcji zdołali wyrównać. Po dwóch podaniach z własnej połowy, sytuacji sam na sam z Wojciechem Fabisiakiem nie zmarnował Kameruńczyk Lionel Abate. Do 90 min wynik nie zmienił się, dlatego doszło do dogrywki. A w niej dało zauważyć się słabnącą drużynę zielonogórską, ale również grający bez pomysłu na „ukąszenie” miejscowych zespół Podbeskidzia. Należy dodać, że Lechia mimo utraty sił, starała się kontratakować. I właśnie po jednym z kontrataków zdobyła zwycięską bramkę. W 100 min piłka trafiła do Sebastiana Górskiego, który przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i mocno uderzył z lewej strony.
- To nasz duży sukces, który kosztował nas wiele wysiłku – powiedział Andrzej Sawicki, trener Lechii. – Ale potrzebowaliśmy też szczęścia, bo w pucharach jest ono nieodzowne, gdy grasz z rywalem o wyższej jakości. Musisz mieć na przykład takiego Wojtka [Fabisiaka – red.] w bramce, który wykonał kapitalną robotę. Przy 1:0 mieliśmy kolejne sytuacje, dużo pracy włożyliśmy też w obronę i uważam, że od drugiej części spotkania, grając trochę niżej, nie pozwalaliśmy na wiele rywalowi. Był taki szalony moment na początku drugiej połowy, kiedy przeciwnik miał dwie-trzy super sytuacje i oczywiście rzut karny. Nasz sen się jednak spełnił, jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Konrad Sitko jokerem w talii Andrzeja Sawickiego. Lechia Zie...
Polub nas na fb
