Od tygodnia pewne są tylko trzy nazwiska. Jak już informowaliśmy, liderem podlaskiej listy Lewicy będzie Paweł Krutul z Wiosny Biedronia. „Dwójką” (choć obiecywano mu „jedynkę”) został przewodniczący podlaskiego SLD Piotr Kusznieruk, którego najłatwiej spotkać w stolicy. Wreszcie, jako numer 3 w wyborach 13 października wystartuje Katarzyna Rosińska z partii Razem.
Na dzisiejszej konferencji Lewicy pojawił się też Wojciech Koronkiewicz, który od dawna zabiegał o ostatnie - 28. miejsce na liście. Miał z tym kłopoty, bo nie wszyscy chcieli się na to zgodzić, ale chyba wszystko poszło po jego myśli. - Jestem kandydatem Lewicy w wyborach, startuję z ostatniego miejsca. Przyjechałem rowerem i do Sejmu będę jeździł rowerem - zapewniał zadowolony.
- W wtorek zakończyliśmy pracę nad listą 28 nazwisk do Sejmu. Przedstawimy ją w końcu tygodnia. Wysłaliśmy ją do centrali i czekamy na akceptację - mówi Piotr Krutul. Dodaje, że cieszy go pierwsze miejsce na liście lewicowej na Podlasiu i zapewnia, że w Sejmie będzie godnie reprezentował województwo podlaskie.
Kampania lewicowej koalicji ruszy wkrótce i wtedy poznamy jej program, który będzie wypadkową ustaleń między SLD, Wiosną i Razem.
- Konwencja programowa Lewicy odbędzie się w Warszawie w tę sobotę. Zostanie tam ogłoszony nasz całościowy program, gdy chodzi o wybory i na najbliższe cztery lata. Wraz z założeniami programowymi przedstawimy projekty ustaw wraz z proponowanymi źródłami finansowania niektórych z nich - zapowiada Piotr Kusznieruk. - Jeśli Lewica wejdzie do Sejmu, projekty naszych ustaw złożymy w ciągu stu dni od rozpoczęcia nowej kadencji. Sejmu.
Pytani o ostateczny kształt listy Lewicy, kandydaci nie wykluczyli, że mogą zajść w niej zmiany.
- Generalnie, przy budowaniu naszej listy drastycznych sytuacji konfliktowych nie było. Nie bardzo widzę też argumenty, dla których gremium krajowe miałoby się bardzo szczegółowo wtrącać do lokalnej listy - twierdzi Kusznieruk i dodaje, że Koronkiewicz na razie jest ostatni, ale nie może odpowiadać za decyzje centrali.
Podkreśla, że lista jest ułożona tak, by (poza „jedynkami”) pozostali kandydaci zdobyli jak najwięcej głosów. - Walczymy o wyższe poparcie dla Lewicy, czyli także dla istotnych ludzi na liście. Nie możemy jednak odpowiadać za decyzje, które zapadają poza nami - przyznaje.
Uważa też, że tegoroczny wynik zjednoczonej Lewicy, Razem i Wiosny może dać koalicji nawet dwa mandaty, co oznacza sytuację lepszą niż cztery lata temu (7,3 proc. - red.). - Liczymy na wynik dwucyfrowy, czyli powyżej 10 proc. - dodaje Paweł Krutul.
Działacze przyznali też, że akceptują trzech podlaskich kandydatów zjednoczonej opozycji (Zbigniew Nikitorowicz, Igor Lewczuk i Zenon Białobrzeski - red.) do Senatu, choć Lewica ma własnych. Nie można bowiem wykluczyć że lista ta "może nie dojść do skutku". - Jeszcze w poniedzałek mieliśmy pewność, że nastąpił consensus jeśli chodzi o KO i PSL jak również i Lewicę, jeśli chodzi o kandydatów senackich. Niepokojące są natomiast ostatnie wypowiedzi wysokich polityków PSL, które trochę psują obraz porozumienia zawartego kilka dni temu. Jeśli pojawi się sytuacja, że lista nie dojdzie do skutku pewnie zdecydujemy się wystawiać swoich kandydatów - tłumaczy Piotr Kusznieruk.
