„Jesteśmy w stu procentach pewni, że Nord Stream 2 ma na celu wyłącznie wyeliminowanie Ukrainy z tranzytu gazu” – mówi niemieckiemu dziennikowi „Sueddeutsche Zeitung” szef Naftohazu Ukrainy, Jurij Witrenko, zaś jego słowa cytuje Deutsche Welle.
Rosja od dawna dąży do ominięcia Ukrainy w eksporcie gazu do Europy. Temu służą takie rurociągi jak TurkStream i Nord Stream, ale przysłowiowym gwoździem do trumny Kijowa ma być Nord Stream 2. Miał on powstać tuż przed wygaśnięciem poprzedniego kontraktu Gazpromu z Ukrainą na tranzyt gazu. Jednak sankcje amerykańskie opóźniły budowę i Moskwa musiała zawrzeć nową umowę z Kijowem, żeby wywiązać się z umów na dostawy do klientów europejskich. Podpisano kontrakt na kilka lat. Celem Moskwy jest wyeliminowanie tego tranzytu – mówi Witrenko. Jak Putin może to zrobić nie zrywając formalnie umowy? Zniszczyć ukraińskie gazociągi. W przypadku wojny „nie będzie już tranzytu przez Ukrainę” – ostrzega Witrenko. Jego zdaniem „pierwsze bomby spadną na rurociągi”.
W ten sposób Putin znajdzie sposób na ostrzeżenia Zachodu, że w razie napaści na Ukrainy Nord Stream 2 zostanie zamrożony. Skąd bowiem Europa miałaby w środku zimy wziąć gaz, jeśli dostawy przez Ukrainę zostaną – w wyniku zniszczenia systemu tranzytowego – wstrzymane? Okaże się, że jedyną pustą rurą, a właściwie dwiema, którymi można brakujący surowiec z Rosji dostarczyć, jest… Nord Stream 2. Można się nawet w tej sytuacji zacząć zastanawiać, czy przypadkiem nawet rosyjska strategia zmniejszenia dostaw gazu do Europy, aby rezerwy były na zimę jak najniższe, nie była powiązana z planami wojennymi wobec Ukrainy? To by oznaczało, że już na początku lata na Kremlu zapadła decyzja o wojnie.
