Interwencję po zgłoszeniu naszego Czytelnika podjęli przedstawiciele dwóch organizacji z Miastka: Centrum Pomocy Zwierzętom „Buba” i Stowarzyszenia Pomocni dla Zwierząt.
- Często jeżdżę autobusem drogą krajową z Miastka w kierunku Słupska. Już w sobotę widziałam, że w szczerym polu stoi pies. Jest przywiązany do betonowego słupka od płotu. Ma wybiegane już kółko na długość łańcucha. Nie ma się nawet gdzie schować. Dzisiaj to już nie wytrzymałam. Wy wiecie gdzie to zgłosić i jak pomóc temu psu – mówiła nam Czytelniczka w poniedziałkowe popołudnie, a my od razu powiadomiliśmy Radosława Waszkiewicza z Centrum Centrum Pomocy Zwierzętom „Buba” w Miastku.
We wtorek 21 maja 2019 r. na polu pod Miastkiem odbyła się wizja lokalna wraz ze Strażą Miejską w Miastku.
- To kolejna porażająca interwencja zespołu patrolowego. Zastaliśmy sunię, upalowaną między polem zboża, a uprawą ziemniaków - mówi Radosław Waszkiewicz. - Psiak nie posiadał żadnego schronienia w postaci budy oraz nie posiadał stałego dostępu do wody. Przewrócony, dziurawy garnek, z resztkami zlewek... Natychmiast podaliśmy psu świeżą wodę i puszkę mokrej karmy. Straż Miejska zajęła się ustaleniem właściciela suni.
Zastaliśmy sunię, upalowaną między polem zboża, a uprawą ziemniaków. Psiak nie posiadał schronienia ani dostępu do wody. Przewrócony, dziurawy garnek, z resztkami zlewek... Natychmiast podaliśmy psu świeżą wodę i puszkę mokrej karmy. Straż miejska zajęła się ustaleniem właściciela.
Po kilkunastu minutach właściciel psa przybył. Traktorem przywiózł coś, co miało stanowić schronienie dla psa, który na polu miał za zadanie pilnować kartofli przed „inwazją dzików”.
- Po zaopiekowaniu się suczką, wraz z gospodarzem udaliśmy się na kontrolę pozostałych pięciu psów, które znajdowały się na terenie gospodarstwa – relacjonuje Radosław Waszkiewicz, który dodaje, że w gospodarstwie kury i kaczki miały lepsze warunki życia niż psy. - Budy bez podłoża i dziurawe. Kojce z kałużami i błotem. Resztki zlewek w garnkach... Psy zapchlone, zarobaczone. Sunia, która była na polu miała zapalenie uszu. Od razu została zabrana z pola do kojca. Jeszcze dzisiaj u właściciela ma się pojawić weterynarz, który zbada każdego psa i poda niezbędne leki. Właścicielowi daliśmy siedem dni na wykonanie m.in. odwodnień kojców, naprawę bud… Sprawdzimy czy wywiązał się z zaleceń pokontrolnych – mówi Waszkiewicz
Czytaj więcej na temat
POLECAMY NA STREFIE AGRO:
