W czwartek, 17 sierpnia ok. godz. 24.00 na straż miejską wypłynęło zgłoszenie o tułającym się w okolicy ulic Cmentarnej/ Jerzego psa. Pod wskazany adres udali się strażnicy z sekcji Animal Patrol, którzy widząc zwierzę przecierali oczy ze zdziwienia, ponieważ z brzucha drastycznie wychudzonego psiaka w typie amstaffa zwisał... guz wielkości dużej pięści!
Strażnicy nie czekając na chwilę zwłoki postanowili zabezpieczyć zwierzaka i przewieźć go do kliniki, jednak jak się okazało nie było to najłatwiejsze zadanie. Psiak był głodny tak bardzo, że trudno było go odciągnąć od śmieci, w których szukał jedzenia. Dodatkowo pies był tak osłabiony, że idąc do auta strażników przewrócił się dwa razy.
Zwierzak całą noc przeczekał w klinice weterynaryjnej VetMed, gdzie dostał specjalistyczną pomoc i znajdował się pod stałą opieką lekarza. Rano natomiast pojechał do schroniska przy ul. Marmurowej w Łodzi. Jak relacjonuje strażniczka, obecnie z psiakiem jest wszystko w porządku, widać że zwierzę chce żyć.. Na razie nie została podjęta decyzja, jak będzie wyglądał dalszy proces jego leczenia.
Straż miejska poszukuje właściciela psiaka. - Zwierzak był skrajnie zaniedbany, ten guz nie urósł w dwa dni, a pies nie schudł tak drastycznie z dnia na dzień. Niestety podejrzewamy, że ktoś go porzucił, człowiek bez serca, który stwierdził, że skoro pies się "popsuł" to nie jest już nie potrzebny... - opowiada strażniczka.
Pies znajduje się w schronisku - otrzymał imię Promyk. Jego wiek oceniono na 10 lat. Do końca miesiąca przebywa na schroniskowej kwarantannie.
