Wisła Płock w kwietniu radzi sobie ze zmiennym szczęściem. Zaczęła od remisu z Radomiakiem Radom, potem wygrała z Zagłębiem Lubin, aż wreszcie poniosła dwie porażki z rzędu: z rewelacyjnym Piastem Gliwice i Jagiellonią Białystok, która odwróciła wynik z 0:2 na 4:2.
Sekulski wystąpił w każdym z tych meczów. Trzy razy strzelił po golu. Nie trafił jedynie z Piastem. Wisła zawdzięcza mu zdobycie czterech punktów, tak ważnych w kontekście pozostania w ekstraklasie. To on błyskawicznie podwyższył też prowadzenie z Jagiellonią, w spotkaniu, które zakończyło się spektakularną porażką.
Sezon dla Sekulskiego rozpoczął się w połowie lipca, tymczasem większość swojego dorobku uzbierał właśnie w kwietniu. Mowa o trzech ze wszystkich pięciu bramek. Teraz snajper ostrzy sobie zęby na Legię Warszawa, na którą znalazł sposób w październiku, w wygranym 2:1 derbach.
- Przed meczem z Legią nie trzeba specjalnie motywować, ani Wisły, ani żadnej innej drużyny. Każdy kto wychodzi na murawę w Warszawie, wie doskonale z jak wymagającym przeciwnikiem będzie grał - zapewnia trener Nafciarzy, Pavol Stano.
Dzięki ostatnim trafieniom Sekulski zgromadził sześć punktów w kwietniowym rankingu Piłkarskich Orłów. Jego gole, zgodnie z obowiązującym przelicznikiem przemnożono bowiem razy dwa.
Na finiszu miesiąca 32-letni napastnik musi jeszcze poprawić dorobek, bo grupa pościgowa jest tuż za plecami. Po cztery punkty zebrali choćby Josue, Tomas Pekhart i Paweł Wszołek z Legii Warszawa, Leonardo Rocha z Radomiaka Radom czy piłkarze z klubów trzecioligowych: bracia Mateusz i Michał Stryjewscy z Mławianki Mława oraz Arkadiusz Ciach ze Świtu Nowy Dwór Mazowiecki.
