Mikael Ishak zmarnował dwie jedenastki z rzędu
To drugi karny z rzędu, którego Szwed nie wykorzystał. Wcześniej zmarnował jedenastkę z Pogonią Szczecin; jego próbę obronił zamroczony Dante Stipica. Lech zremisował tamto spotkanie 2:2.
Przeciwko Warcie, po faulu na Michale Skórasiu to inny piłkarz chciał egzekwować karnego. Na jedenastym metrze z piłką w ręku ustawił się Nika Kvekveskiri. Gruzin po chwili oddał tę próbę Ishakowi, który ma pierwszeństwo w zespole; w końcu tylko on walczy o koronę króla strzelców.
Ishak decydując się na strzał, wybrał wariant siłowy. Piłka po jego strzale obiła poprzeczkę i wróciła przed niego. Szwed dobił skutecznie głową. Mimo że futbolówka zatrzepotała w siatce, gol nie mógł zostać uznany. I nie został.

Zgodnie z przepisami gry w piłkę nożną wykonawca nie może zagrać piłki po raz drugi, zanim nie dotknęła ona innego zawodnika. Po reakcji Mikaela Ishaka, który zaczął celebracje gola można wnioskować, że nie zna przepisów. Najwyraźniej myślał, że gol został strzelony prawidłowo, czego jednak nie potwierdziła reakcja sędziego Daniela Stefańskiego.
- Coś te rzuty karne nie leżą ostatnio Ishakowi - skwitował komentujący mecz dla Canal+ Sport Bartosz Gleń.
Zamiast Ishaka bohaterem Lecha był w sobotę Michał Skóraś. Skrzydłowy zdobył po bramce w obu połowach.
Co ciekawe, karnego nie wykorzystała również Warta. W doliczonym czasie pojedynek z Filipem Bednarkiem przegrał Adam Zrelak. A Ishakowi sędzia nie uznał trafienia i w pierwszej połowie, kiedy akcję spalił Adriel Ba Loua.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
