PKO Ekstraklasa. Śląsk Wrocław liderem, ale nikt w klubie jeszcze nie odleciał. "Nie pompujemy balonika"
Po porażce na własnym stadionie z Radomiakiem Radom (0:1) w 30. kolejce poprzedniego sezonu Śląsk był już jedną nogą w pierwszej lidze. Wrocławianie nie poddali się jednak i wydostali się ze strefy spadkowej. Pomocną dłoń wyciągnęła Wisła Płock, która spisywała się słabo i to właśnie ona spadła do 1. ligi. Nikt wówczas nie spodziewał się, że zespół trenera Jacka Magiery zakończy rok na pierwszym miejscu w tabeli ekstraklasy.
Prezes wrocławskiego klubu w rozmowie z PAP przyznał, że na tak radykalną przemianą złożyło się kilka czynników.
- Przede wszystkim nastąpiła zmiana mentalnego podejścia trenera do piłkarzy. Zrodziło się wyczuwalne zaufanie między zawodnikami a szkoleniowcem. Do tego realne wzmocnienie drużyny, głównie w postaci Aleksa Petkowa i Petra Pokornego. Fenomenalne dotarcie trenera Magiery do głowy Erika Exposito, który jest w tej chwili najlepszym piłkarzem ekstraklasy. Do tego doszły zmiany w zarządzie, które były dobrym bodźcem dla pracowników klubu. I oczywiście ciężka praca, zaufanie i wspólna wizja silnego Śląska, w którym gra i praca ma być powodem do dumy
– wyliczał Załęczny.
PKO Ekstraklasa. Maszyna Magiery zmierza po tytuł?
Śląsk pod wodzą Magiery nie jest ekipą, która rzuca się na rywali, dominuje i zwycięża efektownie. To drużyna, w której pragmatyzm dominuje nad efektownością. Załęczny, który klubem kieruje od września, przyznał, że zupełnie mu to nie przeszkadza, a krytyką w tej kwestii się nie przejmuje.
- Słyszę opinie ekspertów, którzy mówią, że nie chcą takiego lidera, bo ten lider gra brzydko. Powiem tak - wielu trenerów chciało naśladować Barcelonę z czasów Josepa Guardioli i źle na tym wyszło. Wolę taki zespół, jak mamy teraz. Zespół, który jest zbudowany na mocnym fundamencie, jakim jest obrona. Trener doskonale dostosowuje taktykę i styl gry do potencjału, jaki mamy
- skomentował.
Śląsk odnotował jeszcze jeden kolosalny skok – średnia frekwencja na meczach na Tarczyński Arenie w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami wzrosła o ponad sto procent. Wcześniej było to ok. 10 tysięcy, a teraz 23 219. Większą ma tylko Legia Warszawa.
Wpływ na pewno miały wyniki, rywale z ligowej czołówki, którzy niemal w komplecie jesienią zawitali do Wrocławia, ale według Załęcznego były też inne czynniki.
- Kiedy przyszedłem do klubu, zobaczyłem m.in. że nie było komunikacji na linii klub – kibice. Nie mówię, że kibice byli odwróceni od klubu, ale nie było mocnej więzi między nimi a zawodnikami czy pracownikami klubu. Musieliśmy się otworzyć na fanów, na ich pomysły i to zrobiliśmy. Przecież na początku sezonu wyniki nie były rewelacyjne, ale zainteresowanie meczami rosło. Akcje marketingowe zaczęły przynosić efekt, kibice zobaczyli, że wszyscy gramy do jednej bramki. Później zadziałał +efekt śnieżnej kuli+ i kibice sami zaczęli siebie nakręcać. We Wrocławiu zaczęła się rodzić moda na Śląsk. Na mecze z Legią i Rakowem wyprzedaliśmy wszystkie bilety. Przed sezonem chyba nikt nie wierzył, że może nam się to udać
– opowiadał.
Śląsk Wrocław. Jaka będzie wiosna?
Śląsk do rundy wiosennej przystąpi z pozycji lidera mając trzy punkty przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią Białystok i osiem nad trzecim Lechem Poznań. Szef klubu zgodził się ze stwierdzeniem, że po tak udanej jesieni poprzeczka w obszarze sportowym, ale też organizacyjnym została zawieszona wysoko i przywołał od razu powiedzenie, że "łatwiej wejść na szczyt niż się na nim utrzymać".
- Chcielibyśmy, aby średnia frekwencja na meczach we Wrocławiu nadal była tak wysoka. Nie mamy wiosną aż tylu atrakcyjnych rywali, ale mamy pewne pomysły, niespodzianki dla naszych sympatyków i będziemy pracować, aby trybuny się wypełniały. Mogę zdradzić, że przychód z fan shopów i dni meczowych wzrósł trzykrotnie, co pokazuje, że moda na Śląsk wróciła. Idąc dzisiaj po mieście widać mnóstwo ludzi w noszących różne rzeczy z emblematami klubu. Jestem z tego ogromnie dumny, bo wcześniej można było odnieść wrażenie, że mieszkańcy Wrocławia nie za bardzo chcieli identyfikować się z klubem. To wszystko daje nadzieje, że kibice nadal będą chcieli chodzić na mecze. A jeżeli chodzi o aspekt sportowy, to planujemy trzy, cztery transfery, które nie będą uzupełnieniem, ale wzmocnieniem drużyny. Będziemy więc gotowi podjąć wiosną wyzwanie. Jak się to skończy? Nie wiem, to jest sport i wszystko jest możliwe
– zaznaczył.
Doskonałe wyniki i dobra aura wokół sprawiły, że w cień zostały zepchnięte negocjacje miasta z niemiecką firmą Westminster, która jako jedyna wyraziła chęć kupna Śląska. Gmina Wrocław ogłosiła, że chce sprzedać co najmniej 51 procent akcji, ale nie więcej niż 79, zachowując 20-procentowy pakiet. W czerwcu wartość klubu została oszacowana na osiem milionów, ale teraz już nie jest aktualna. Do transakcji nie doszło, ale prezes klubu przyznał, iż to nie oznacza, że pomysł upadł.
- Jako klub nie jesteśmy stroną, ale się tym interesujemy, bo przecież to jest nasze miejsce pracy. Wiem, że rozmowy trwają i może nie są na finiszu, ale zmierzają w dobrym kierunku i niebawem mogą zapaść decydujące decyzje. Miasto bardzo skrupulatnie podchodzi do kwestii sprzedaży klubu, bo nie chce, aby powtórzyła się historia z przeszłości, kiedy zapał właścicieli szybko słabł i trzeba było odkupić akcje ratując Śląsk
– przypomniał prezes lidera ekstraklasy.
Ostatni raz Śląsk zimę na pozycji lidera spędził w sezonie 2011/12 i pięć miesięcy później świętował zdobycie drugiego w historii mistrzostwa Polski. Chociaż teraz sytuacja jest podobna, w klubie, ale też w samym mieście, nikt głośno o zdobyciu trzeciej korony nie mówi.
- Myślę, że przed startem sezonu większość kibiców wzięłaby w ciemno spokojne utrzymanie. My mówiliśmy o czołowej dziesiątce i chyba to już mamy zapewnione. Mogę zadeklarować, że chcemy zagrać w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Czy będzie to dzięki zdobyciu mistrzostwa? Piłkarze w to wierzą, a my nie pompujemy balonika, bo pamiętamy z jakiego pułapu stratowaliśmy. Już powrót do Europy będzie ogromnym sukcesem, że jest dużo analogii do sezonu 2011/12, to oby i koniec był taki sam
– podsumował Załęczny.
(PAP)
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Reprezentacja Polski. Oto piłkarze, którzy zadebiutowali w r...
