Trener Kosta Runjaic mógł, ale nie zdecydował się na zmiany w wyjściowym składzie w porównaniu z meczem z Wisłą Kraków. Rzadka to sytuacja w Pogoni, ale szkoleniowiec zaufał raz jeszcze tej samej „11”. Na razerwie pozostali więc m.in. Michał Kucharczyk, Luka Zahović czy dwójka młodzieżowców, która tak dobrze zaprezentowała się w spotkaniu młodzieżowej Ligi Mistrzów przeciwko mistrzowi Hiszpanii – Mariusz Fornalczyk i Mateusz Łęgowski, a także Luis Mata. Portugalczyk miał ostatnio drobne problemy zdrowotne, ale od środy normalnie trenował z zespołem. Mimo to Runjaic na lewej obronie znów postawił na Jakuba Bartkowskiego.
ZOBACZ TEŻ:
Górnik w trzech ostatnich meczach zanotował dwie porażki (z Legią i Lechią) oraz pokonał Wisłę Płock (3:2, wyciągając ze stanu 0:2). W jego składzie od początku zagrała dwójka młodych piłkarzy wypożyczonych z Pogoni – Kryspin Szcześniak i Marcel Wędrychowski.
Ten drugi w 14. minucie znalazł się w polu karnym, piłka przypadkiem spadła mu pod nogi, ale próba strzału została zablokowana. To była jedna z groźniejszych akcji gości, którzy od początku nastawili się na kontry. Pogoń dominowała i jakby Piotr Parzyszek był lepiej dysponowany, to Portowcy szybko objęliby prowadzenie. Napastnik raz strzelał z linii piątego metra, za drugim razem odległość była trochę większa, ale przy obu próbach brakowało jakości. Kilka razy szarpnął po prawej stronie Jean Carlos, a po lewej aktywny był Kamil Grosicki.
Pogoń sfinalizowała swoje starania po trzydziestu minutach gry. Sebastian Kowalczyk dostał piłkę przed polem karnym, zauważył dziurę na środku defensywy Górnika, więc wbiegł w „11” i płaskim strzałem pokonał Macieja Gostomskiego. Po pięciu minutach z bliska strzelał Grosicki, ale to raczej było podanie do bramkarza. Po kolejnej minucie z 16. metrów mocno uderzył Carlos, ale tym razem zbyt mocno i piłka poszybowała w trybuny.
Górnik wyglądał na zespół bez pomysłu na odrobienie strat, ale w 40. minucie wyrównał. Na prawym skrzydle świetnie pokiwał i piłkę rozegrał Wędrychowski, a Śpiączka nie zmarnował okazji.
Goście nie cieszyli się jednak zbyt długo z dobrego wyniku. Jeszcze tuż przed przerwą – Stolarski wrzucał w pole karne, piłki nie złapał Gostomski, a ta odbiła się od Szcześniaka i wpadła do siatki.
Zaraz po przerwie mecz był w zasadzie rozstrzygnięty. Pogoń zaatakowała, Stolarski z pierwszej piłki podał na trzynasty metr, a tam doskoczył Kozłowski i też bez przyjęcia strzelił i trafił. A już przed przerwą kibice Pogoni śpiewali „dwie bramki Kowalczyk, dwie bramki Kozłowski i Pogoń ma mistrza Polski”.
Pogoń nie wyhamowała. Szukała kolejnych okazji i je znalazła. Goście coraz niżej zwieszali głowy, a Gostomski coraz mocniej złościł się na obronę. Na ich szczęście Portowcy w końcówce trochę wyhamowali i skończyli na czterech bramkach.
ZOBACZ TEŻ:
Teraz przerwa w lidze na mecze reprezentacyjne, a za dwa tygodnie Pogoń zagra w Płocku.
Pogoń Szczecin – Górnik Łęczna 4:1 (2:1)
- Bramki: Kowalczyk (30.), Szcześniak (45. - samobój), Kozłowski (49.), Kucharczyk (60.) - Śpiączka (40.).
- Pogoń: Stipica - Stolarski, Triantafyllopoulos, Zech, Bartkowski – Carlos (63. Zahović), Dąbrowski, Kowalczyk (58. Kurzawa), Kozłowski (74. Żurawski), Grosicki (74. Fornalczyk) – Parzyszek (58 Kucharczyk).
- Górnik: Gostomski - Orłowski, Szcześniak, Pajnowski, Leandro – Drewniak (83. Tymosiak), Kalinkowski (63. Mak) – Wędrychowski (63. Szramowski), Gąska (74. Serrano), Krykun (63. Lokilo) – Śpiączka.
- Sędziował: Piotr Lasyk.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Stadion Arkonii w trakcie remontu. Jak klub poradzi sobie zi...
Bądź na bieżąco i obserwuj:
