Raków Częstochowa traci miliony złotych rocznie
Mistrz Polski z zeszłego sezonu jak się okazuje musi mierzyć się z szeregiem problemów związanych z brakiem odpowiedniej infrastruktury. Obecny stadion przy Limanowskiego aktualnie może pomieścić tylko 5000 widzów i z tego powodu z kasy klubowej ucieka rocznie kilka milionów złotych - tłumaczył prezes klubu spod Jasnej Góry w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". Piotr Obidziński przyznał, że mimo skromnego stadionu na każdym meczu "Medalików" znajduje się komplet publiczności, a podczas europejskich wojaży na dużo większym stadionie w Sosnowcu frekwencja wcale nie była mniejsza.
- Zakładając, że nawet pomimo braku zadaszenia i niskich temperatur prawie zawsze mieliśmy komplet na stadionie możemy przyjąć, że gdyby te warunki były bardziej komfortowe, a jakość sportowa nie byłaby gorsza, to średnia mogłaby oscylować nawet wokół kilkunasty tysięcy. Nasze europejskie boje w Sosnowcu też za każdym razem oglądał niemalże komplet publiczności. Z prostego rachunku wynika, że utracone korzyści idą w miliony w skali sezonu
- stwierdził Obidziński w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" (cyt. Meczyki.pl).
"Co to za klub, co nie ma stadionu?"
Jednocześnie tłumaczył na łamach znanego portalu, że klasyczny dzień meczowy na stadionie przy Limanowskiego Rakowowi wychodzi przeważnie na zero. Praktycznie wcale klub z Częstochowy nie zarabia na rozgrywanych meczach.
- W Częstochowie dzień meczowy wychodzi na zero. Dochodzą do tego jeszcze straty wizerunkowe i koszty związane z logistyką. Każdy mecz w Sosnowcu wiąże się z dodatkowymi, znacznymi kosztami, których przy graniu w Częstochowie by nie było. Dochodzi do tego wydźwięk medialny: "co to za klub, co nie ma stadionu?" a to zawsze utrudnia rozmowy ze sponsorami i biznesem oczekującym produktu premium
- dodał
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Reprezentacja Polski. Oto piłkarze, którzy zadebiutowali w r...
