W czwartkowym ćwierćfinale w sprincie stylem klasycznym doszło do bliskiego kontaktu obu zawodniczek, co zakończyło się sporną sytuacją i niefortunnym werdyktem sędziów. W pewnym momencie, kiedy Izabela Marcisz i Victoria Karl były obok siebie, Niemka upadła, tracąc tym samym szanse na awans do kolejnej fazy rywalizacji.
Po incydencie Polka podeszła do niemieckiej rywalki z pojednawczym gestem, choć sztab biało-czerwonych i tak podjął decyzję o wniesienie protestu.
Zdyskwalifikowano mnie i przeniesiono na ostatnie, 30. miejsce. Nie czuję się winna tej sytuacji, bo to była normalna walka na trasie. Ale nie sądzę, żeby nasz protest coś dał – przyznała Marcisz zaraz po biegu.
Polska zawodniczka się nie myliła. Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) odrzuciła protest, utrzymując pierwotną decyzję sędziów.
Najwidoczniej polska zawodniczka nadal nie może pogodzić się z tą decyzją. Po kilku dniach postanowiła opublikować na portalu społecznościowym nagranie, będące jednocześnie analizą minionego zdarzenia. Z materiału wideo wynika, że nie było żadnego zderzenia, a Niemka niefortunnie odbiła końcówkę swojego kijka od tego, który w biały puch wetknęła Marcisz. Następnie wpadł on jej pod nogi, przez co straciła równowagę. Obie podbiegały po innych torach, stąd w zdarzeniu nie było żadnego zachowania wbrew zasadom fair play.
Niesportowe zachowanie Karl
Jednak nagranie wskazuje nie tylko na to, że Polka jest niewinna. Widać na nim Victorię Karl, która po zakończeniu biegu na szarym końcu postanawia dać upust emocjom – wyciąga środkowy palec do kamery, jak i również w stronę naszej zawodniczki.
Polacy zgodnie stwierdzili, że za takie zachowanie Karl mogłaby ponieść konsekwencje, a gdyby to nagranie z odpowiednią argumentacją zostało zgłoszone, niewykluczone, że federacja rozpatrzyłaby je ponownie – choć wyników sprintu i tak już to nie zmieni.
mm
