- We Wrocławiu 400 członków Platformy Obywatelskiej nie płaci składek od trzech lat. Ich aktywność skończyła się na wyborach w Karpaczu - informuje Marek Łapiński, dyrektor biura regionu dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej.
Jeżeli działacze nie zapłacą zaległych pieniędzy będą musieli pożegnać się z partią. - To nie jest nic nadzwyczajnego. To efekt analizy, jakiej dokonujemy we wszystkich regionach. Pora uporządkować wiele kwestii - przekonuje Łapiński i dodaje, że nie ma przymusu należenia do partii i jeżeli ktoś nie chce być członkiem Platformy, może zostać jej sympatykiem.
- Jak widać aktywność niektórych działaczy była widoczna tylko do wyborów szefa regionu w Karpaczu, potem zanikła. To zresztą było widoczne podczas ostatnich wyborów przewodniczącego Platformy. Wiele osób nie głosowało, bo nie mogło, nie mając opłaconej składki - dodaje Łapiński.
Partyjne opłaty nie są wygórowane. Miesięczna składka wynosi 5 zł, a dla studenta to koszt 2,5 zł.
Jarosław Duda, komisarz wrocławskiej PO tłumaczy, że teraz do członków, którzy zalegają z opłatami zostaną wysłane pisma przypominające o długu. Jeżeli to nie pomoże partia pożegna się z tymi działaczami. - Mamy trzy miesiące na uporządkowanie swoich wewnętrznych spraw - mówi senator Duda.
Według niego, lepiej jest mieć mniej członków w partii, ale aktywnych, niż chwalić się sporą liczbą działaczy, ale tylko na papierze.
Politycy Platformy Obywatelskiej z frakcji Jacka Protasiewicza uważają jednak, że to może być kolejny element partyjnej walki i próba usunięcia niewygodnych działaczy. Sugerują także, że sam Marek Łapiński nie miał regularnie opłaconych składek, kiedy jeszcze był posłem.
W dolnośląskiej Platformie Obywatelskiej ciągle nie ma spokoju. Ostatnio głośno było o odejściu z partii posła Michała Jarosa, który został członkiem klubu Nowoczesna. Wcześniej z partią pożegnała się grupa miejskich i wojewódzkich radnych. W efekcie we wrocławskiej radzie miejskiej powstał klub Nowoczesnej, który utworzyli byli radni PO. Platforma Obywatelska straciła władzę w województwie przez odejście grupy radnych na czele z marszałkiem Cezary Przybylskim.
Radni, którzy odeszli z Platformy powtarzali, że zrobili to na znak protestu. Działaczom nie podobało się rozwiązanie struktur partii na Dolnym Śląsku. Wtedy Jacek Protasiewicz przestał być przewodniczącym PO na Dolnym Śląsku. Stery partii w regionie przejął Bogdan Zdrojewski, europoseł i były prezydent Wrocławia.
- Zmiany zostały wprowadzone po to, żeby zakończyć podziały w Platformie. To ma być nowy początek, który połączy wszystkie środowiska w Platformie - mówił wtedy Piotr Borys, dyrektor biura krajowego Platformy Obywatelskiej. Okazało się jednak, że zmiany tylko pogłębiły i tak mocne podziały w PO na Dolnym Śląsku.
Wygląda na to, że sytuacja szybko się nie zmieni. Wbrew wcześniejszym zapowiedzią wybory nowych władz w regionie odbędą się najprawdopodobniej dopiero w przyszłym roku. - Musimy zrobić najpierw porządek w regionie - słyszymy od jednego z polityków.