Po spacerze z ojcem 3-latka miała uszkodzenia miejsc intymnych. Matka zabrała ją od niego, a sprawą ma zająć się prokuratura... wojskowa

Dorota Abramowicz
Czy domniemanym wykorzystaniem dziecka przez cywila, którego dziadek ponoć pełnił ważne funkcje w wojsku, może zajmować się prokurator do spraw wojskowych? Może. Zdaniem prokuratury, zeznania Julki „w znacznym stopniu uprawdopodabniają” fakt popełnienia wobec niej przestępstwa. Lekarze przeważnie unikają jednoznacznego wskazania przyczyn uszkodzeń stwierdzonych podczas obdukcji

Maria nalała wody do miski, włożyła Julkę. Wtedy mała zaczęła płakać. Krzyczała, że ją boli, że tata zrobił zastrzyk...

Ten film można obejrzeć tylko raz. Trzyletnia Julka spazmatycznie płacze. - Boli mnie - mówi przez łzy. - Tata zrobił tak. Zrobił ała, ała.

Pokazuje, gdzie ją boli

- Co zrobił? - pyta Maria.

- Położył mnie tak. Podniósł mi. Dotykał. Tata tu wkładał paluszki.

- Nie dotykaj! - krzyczy do pochylającej się nad nią matki.

- Kiedy to było?

- Na dworku.

- Tak mi przykro... - Maria, płacząc, tuli dziecko.

- Przykro mi jest - powtarza Julka. - Przykro....

Informacja od pana A.: Po spacerze z ojcem trzyletnie dziecko skarżyło się na ból. Okazało się, że są uszkodzone narządy intymne. Matka zgłosiła sprawę na policję, przejęła ją prokuratura, ale wszystko zostało przekazane prokuratorom z działu ds. wojskowych. Ojcem dziecka i sprawcą przestępstwa jest osoba spokrewniona z byłymi wojskowymi. Zarzuty postawiono, ale zastosowano tylko dozór policji. Ludzie z prokuratury „cywilnej” znają sprawę, ale nic nie mogą zrobić. Wszyscy są tam zbulwersowani.

Maria: odchodziłam i wracałam

- Boję się - mówi Maria

Spotykamy się we wtorek w domu Katarzyny. Kasia - też matka syna i córki - oddała pokój Marii i dwójce jej dzieci, a od kilkunastu dni utrzymuje koleżankę. Maria nie ma przy sobie dokumentów, w tym dowodów osobistych swojego i Julki. Nie może skorzystać z telefonu zablokowanego przez Piotra. Nawet nie może odebrać pieniędzy z 500 plus, bo przekazy idą na konto partnera.

Piotra poznała ponad siedem lat temu przez komunikator Gadu-Gadu.
On - informatyk, z szanowanej rodziny, chwalący się dziadkiem, który jeszcze za komuny miał pełnić wysokie, polityczne funkcje w wojsku. Ona - bez rodziny, po przejściach, z domu dziecka, pracująca w Żabce, samotnie wychowująca małego syna. Mezalians? Może i tak, ale Maria przekonuje, że to on dążył do związku. Specjalnie dla niej przyjechał z innego miasta. Najpierw coś wynajmowali, potem zamieszkali w mieszkaniu starszego pana, który przekazał lokal Piotrowi „za opiekę”. Ślub? Maria twierdzi, że Piotr już na początku znajomości się oświadczył. Ona uznała, że niekoniecznie muszą się pobierać.

Nie mieli większych problemów materialnych. Piotr pracował jako programista, najpierw dla banku, potem w swojej firmie. Ona została jej udziałowcem

Przed trzema laty na świat przyszła Julka. - Zajmował się córką, chodził na spacery, chętnie kąpał - opowiada kobieta. - Czasami pojawiała mi się taka myśl, że... Ale potem szybko ją odrzucałam.

Kasia: - Bywało, że Piotr przywoził Marię na babskie spotkania, wręcz namawiał ją, by wychodziła z domu. Mówiłyśmy, że ma z nim dobrze. Nawet zazdrościłyśmy.

- W pewnym momencie okazało się, że Piotr ma problem - mówi Maria. - Był seksoholikiem, uzależnionym od oglądania coraz bardziej wynaturzonych filmów. Wpływało to na jego zdrowie, na nasze wzajemne relacje. Rozmawialiśmy na ten temat, w końcu przed dwoma laty sam zgłosił się na terapię. Zaczął chodzić na mityngi SA dla Anonimowych Seksoholików. Niestety, po jakimś czasie zrezygnował ze spotkań. Pojawiły się też inne kłopoty, a po tym, jak kilka razy mnie pobił, postawiłam sprawę na ostrzu noża. Zdecydował się na terapię związaną z agresją.

Maria przyznaje, że też korzystała z pomocy psychologa i psychiatry. Leczyła depresję.
- Odchodziłam od niego i wracałam - mówi. - Wreszcie 1 czerwca tego roku powiedziałam dosyć. Poszło o syna. Janek chciał iść na podwórko, Piotr kazał mu siadać do lekcji. Tłumaczyłam, że piątek, że Dzień Dziecka, ale Piotr zagroził, że Jankowi „przywali”. Wtedy spytałam syna, czy powinniśmy odejść. Powiedział „tak”.

Według Marii jeszcze tego samego dnia ustalili z Piotrem, na jakich zasadach przebiegnie rozstanie. Rozmawiali o mieszkaniu, alimentach na Julkę.

Julka: tata zrobił zastrzyk

Następnego dnia umówiły się z Kasią, że zorganizują czwórce maluchów porządny Dzień Dziecka. W sobotę w Gdyni odbywało się wiele imprez, wyruszyli więc z domu przed południem. Dzieciaki były zachwycone...

- Piotr spędzał dzień u kolegi - wspomina Maria. - O godzinie 15 podjechał do nas i powiedział, że do godziny 19 zajmie się Julką. Potraktowałam to zupełnie naturalnie, przecież jest ojcem, wcześniej też zabierał małą.

Wrócił z dzieckiem tuż przed godziną 19.

- Weź ją połóż - powiedział. - Jest zmęczona. I brudna.

Nalała wody do miski, włożyła Julkę. Wtedy mała zaczęła płakać. Krzyczała, że ją boli, że tata zrobił zastrzyk...

Maria: Jaki zastrzyk? Pociemniało mi w oczach. Przez głowę przeleciały tysiące myśli, o tej niedokończonej terapii, o różnych wcześniejszych zdarzeniach, które wtedy wydawały się nieistotne. Wyjęłam Julkę z miski, położyłam na ręczniku. Pomyślałam, że muszę ją spytać, co się stało. Chwilę po tym doszło do mnie, że przecież nikt może nie uwierzyć matce i dziecku. Dosłownie trzy minuty po wyjściu Piotra włączyłam kamerkę telefonu. Usiadłam przy małej i powiedziałam: Nie płacz, powiedz, co się stało?

Julka zaczęła mówić

Czy jest to wiarygodne nagranie?

Krzysztof Sarzała, koordynator Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę i szef Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku, stwierdza krótko: - To bardzo niepokojący film. Tak małe dziecko nie jest w stanie udawać, jest wyraźnie roztrzęsione, łka, reaguje spazmami na próbę dotyku. Widać rwący sposób narracji. Aczkolwiek nie jestem w stanie stawiać jednoznacznej tezy - taką rozmowę powinien przeprowadzić doświadczony psycholog, a nie matka, która stawia zamknięte, sugerujące odpowiedzi pytania - to wiele wskazuje, że dziecko doświadczyło nadużycia. Jest ofiarą.

Roztrzęsiona Maria położyła małą do łóżka. Potem zadzwoniła do Kasi. Jeden, drugi, piąty raz.

- Nie odbierałam, bo kąpałam dziecko - wspomina Kasia. - Potem zobaczyłam pięć nieodebranych połączeń od Marii. Kiedy usłyszałam jej głos w telefonie, zrozumiałam, że stało się coś strasznego. Próbowała coś powiedzieć, ale brakowało jej tchu. To był jeden, zduszony krzyk...

Policja:zatrzymaliśmy go
Maria zawinęła Julkę w prześcieradło, kazała zbierać się Jankowi. Chwyciła to, co miała pod ręką. Wezwała taksówkę. Dwadzieścia minut później była już u koleżanki.

Kasia: Przypomniałam sobie o krewnym męża, który jest policjantem. Zadzwoniłam do niego, pytając, co Maria ma zrobić. Powiedział, by natychmiast jechać na komisariat, zgłosić sprawę. I że trzeba będzie zabrać dziecko na obdukcję.

W komisariacie sprawnie i szybko przyjęto zawiadomienie Marii. Potem wysłano matkę z dzieckiem, w obecności policjantki, na oddział dziecięcy szpitala w Redłowie.

- Tam usłyszałam, że u Julki doszło do pęknięcia ścianki odbytu - mówi Maria. - Lekarz od razu też zastrzegł, że nie może jednoznacznie stwierdzić, że stało się tak wskutek gwałtu. Nie można było też pobrać DNA, bo przecież wykąpałam córkę zaraz po powrocie ze spaceru.

Wróciła do domu Kasi.

- To straszne uczucie, gdy dzieciom dzieje się krzywda - mówi dziś przez łzy Maria. - Sama jako dziecko byłam ofiarą molestowania, kiedyś przysięgłam sobie, że będę chronić moje dzieci przed złem. Zawsze starałam się je strzec. I poniosłam klęskę.

Powstrzymała się przed telefonem do Piotra. Dlaczego?

- Dwa tygodnie wcześniej wyrobił Julce dowód osobisty. Miał go przy sobie. Bałam się, że gdy go ostrzegę, może zabrać małą i wyjechać z nią za granicę - mówi. - Ma pieniądze, jest cenionym programistą. Wszędzie na świecie znajdzie zatrudnienie.

Następnego dnia Piotr zadzwonił, że chce porozmawiać z Julką. Miał przyjść pod dom Kasi o godzinie 18. Zawiadomiły policję.

Kom. Krzysztof Kuśmierczyk, rzecznik KMP w Gdyni, lakonicznie potwierdza: - Faktycznie, 2 czerwca przyjęliśmy zawiadomienie, a 3 czerwca został zatrzymany ojciec dziecka do tej sprawy. Postawiono mu zarzuty innej czynności seksualnej wobec dziecka. Decyzją prokuratury został objęty dozorem, nałożono na niego poręczenie majątkowe i objęto zakazem zbliżania się do dziecka i jego matki. Nasi policjanci nadal pracują nad tą sprawą.
Prokurator: sprawa nie jest jednoznaczna
Piotrowi postawiono zarzut z art. 200 par. 1: „Kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12”.

Maria: We wtorek, 5 czerwca zostałam z Julką i Jankiem wezwana do prokuratury. Pani prokurator i pani psycholog wzięły małą na rozmowę. Czekałam na korytarzu. Kiedy wyszły, powiedziałam im, że się boję. Że nie mam nikogo. Usłyszałam, że mam zająć się dziećmi, a oni będą działać.

Następnego dnia dowiedziała się, że Piotr jest na wolności. - Byłam w szoku. Nie mogłam wracać do domu. Próbowałam zdobyć jakieś postanowienia w sprawie, dokumenty. Biegałam między sądem a prokuraturą, odbijałam się od kolejnych drzwi, próbując się czegokolwiek dowiedzieć. W końcu stanęłam na korytarzu i zaczęłam płakać.

Nagle ktoś się przy niej zatrzymał. Była to kuratorka, która zajmowała się nią przed laty, gdy Maria jeszcze była w domu dziecka. Kiedy powiedziała, co się stało, pani kurator obiecała, że sprawdzi sytuację.

- Wróciła lekko zdziwiona - wspomina Maria.** - Usłyszałam, że sprawą mojego dziecka zajmuje się prokurator wojskowy. Dlaczego nie cywilny? Przecież Piotr nie służy w wojsku, dwanaście lat temu został w stopniu kaprala przeniesiony do cywila! Od razu pomyślałam o jego rodzinie... I zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie dlatego został wypuszczony z aresztu?

Prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, przypomina, że po wprowadzeniu nowej ustawy o prokuraturze od 2016 roku nie ma już w kraju prokuratur garnizonowych. Prokuratorzy wojskowi przeszli do prokuratur cywilnych, gdzie powstały komórki organizacyjne zajmujące się sprawami wojskowymi. Według obowiązującego prawa oprócz prowadzenia i nadzorowania śledztw oraz dochodzeń z dziedziny wojskowej, prowadzą oni również postępowania w sprawach powszechnych.

Z kolei decyzję o zamianie tymczasowego aresztowania Piotra na dozór policyjny połączony z zakazem zbliżania się do dziecka prokurator podjął, uznając, że „sprawa nie jest jednoznaczna”. Ponadto mężczyzna nie przyznał się do winy.

Dlaczego jednak w gdyńskiej prokuraturze przydzielono sprawę o wykorzystanie dziecka akurat działowi ds. wojskowych?
- Nic w tym dziwnego - odpowiada prokurator Wawryniuk. - Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożono w komisariacie, który jest nadzorowany przez dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej w Gdyni.

Jak zdołałam ustalić, nie jest to pierwszy przypadek, gdy tak delikatna sprawa trafia w ręce wojskowego prokuratora. W lipcu ub. roku tygodnik „Do Rzeczy” opisywał przypadek oskarżenia ojca o molestowanie trzyletniej córki. Ojciec był „policjantem jednego z garnizonów w województwie warmińsko-mazurskim”. Prokurator wojskowy, jak pisał tygodnik, niemający doświadczenia w tego typu sprawach, umorzył postępowanie.

- Takie sprawy są bardzo trudne - przyznaje Krzysztof Sarzała. - Lekarze przeważnie unikają jednoznacznego wskazania przyczyn uszkodzeń stwierdzonych podczas obdukcji. Czasem trudno jednoznacznie rozstrzygnąć „tak” lub „nie”. I wtedy pozostaje mi tylko cieszyć się, że nie jestem sędzią.

Piotr: abonent niedostępny
- Spać nie mogę - mówi Maria. - To takie niesprawiedliwe... Ciągle myślę, co mogłam zrobić, by zapobiec skrzywdzeniu Julki. I boję się, że Piotr przyjdzie pewnego dnia, by zabrać córkę. A przecież tak może się stać, jeśli prokurator uzna, że nic się nie stało... On ma wsparcie rodziny, pieniądze na prawników. Ja jestem zupełnie sama. I nie mam nic, prócz dzieci.

Koleżanka poradziła Marii, by poszła do Pomorskiego Centrum Terapeutyczno-Prawnego Interios i poprosiła o bezpłatną pomoc prawną. Sprawą kobiety obiecał się także zająć Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdyni. Cezary Horewicz, rzecznik MOPS, potwierdził, że Maria może liczyć na wsparcie psychologiczne dla siebie i córki, a także na pomoc doświadczonego pracownika socjalnego.

Julka, Janek i ich mama nadal mieszkają u Kasi. W środę Maria z koleżanką poszły do domu, by zabrać część rzeczy i niezbędne dokumenty.

Tego samego dnia czekały na nią pisma z prokuratury. Pierwsze z nich, z 4 czerwca, informowało o powołaniu biegłego, który zbada materiał biologiczny pobrany od Julki oraz z ubrania dziewczynki. Laboratorium sprawdzi, czy znajduje się tam obce DNA, porówna z materiałem genetycznym Piotra.

Kolejne pismo, z 5 czerwca, mówiło o wszczęciu śledztwa wobec Piotra. W uzasadnieniu pani prokurator napisała, że zebrany materiał dowodowy „w postaci zeznań świadków, w tym przesłuchanej do sprawy z udziałem psychologa nieletniej pokrzywdzonej w znacznym stopniu uprawdopodabnia fakt popełnienia przez niego zarzucanego czynu”.

Z Piotrem nie można się skontaktować. Jego telefon nie odpowiada, jedynie automatyczna sekretarka informuje, że abonent jest czasowo niedostępny.
Imiona matki, jej dzieci, partnera i koleżanki zostały zmienione.__

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl