Złamany nos i stłuczona noga. Tak dla Muhammada R.H. z Bangladeszu skończyła się impreza w jednym z klubów w Białej Podlaskiej.
O pobicie oskarżony jest 49-letni Witold P.
Proces miał ruszyć w piątek. Nie ruszył, ponieważ nie stawił się obrońca oskarżonego. Powód okazał się prozaiczny. Witold P. zapomniał powiadomić adwokata o terminie.
- Zawaliłem sprawę - tłumaczył się oskarżony. Nie zgodził się na prowadzenie sprawy bez udziału obrońcy i złożył wniosek o odroczenie rozprawy.
Na to nie chciała zgodzić się prokurator. Na przesłuchanie czekali pokrzywdzony i świadkowie. Część przyjechała z Białej Podlaskiej do Lublina specjalnie na proces. Mimo to sędzia zadecydował o odroczeniu rozprawy.
- Jestem obcokrajowcem w tym kraju i tak jak inni chcę czuć się bezpiecznie. A spotykam się z nienawiścią i rasizmem - powiedział Muhammad R.H. po wyjściu z sali rozpraw.
- Nie zgadzam się z zarzutami - przyznał Witold P. - Człowiek przyjeżdża do obcego kraju, obmacuje mężczyznę i nazywa mnie rasistą. To się w głowie nie mieści - dodał wzburzony.
Wyzwiska i ciosy
Do awantury doszło w nocy z 14 na 15 września 2018 r. w jednym z klubów w Białej Podlaskiej. Jak ustalili śledczy, Witold P. i Muhammad R. H. bawili się w tym samym lokalu.
W pewnym momencie oskarżony miał zacząć wyzywać obywatela Bangladeszu słowami „czarnuch, brudas, j… czarnuch”. Następnie uderzył go kilkakrotnie pięścią w twarz i kopnął w nogę.
Bronić obcokrajowca próbował Paweł Ł. Wówczas Witold P., z zawodu trener fitnessu, miał skierować agresję na Polaka.
Mężczyzna uderzył go pięścią w twarz i kilkakrotnie kopnął w tułów. Po zajściu pokrzywdzeni udali się do szpitala.
Lekarz zdiagnozował u Muhammada R. H. złamany nos oraz stłuczoną nogę a u Pawła Ł. - rozcięty łuk brwiowy.
Kilka dni później Witold P. został zatrzymany. Usłyszał zarzuty pobicia i znieważenia cudzoziemca z powodu jego przynależności rasowej i Polaka, który stanął w jego obronie.
Przesłuchującym go śledczym 49-latek przyznał się do ataku. Miało to być reakcja na zachowanie cudzoziemca, który miał „otrzeć się o niego, gdy przechodził przez parkiet i go dotykał”. „Miał wrażenie, iż obywatel Bangladeszu zrobił to celowo, co go zdenerwowało” - czytamy w akcie oskarżenia.
Podejrzany opuścił areszt 21 września. Stosowany jest wobec niego dozór policji. Ma zakaz zbliżania się do poszkodowanych. Witoldowi P. grozi 5 lat więzienia.