Spis treści
Według statystyk podkarpackiej policji na dzień 31 grudnia 2021 r. na terenie naszego województwa zarejestrowanych było 54 418 sztuk broni palnej. Najwięcej sztuk - 27 861 - jest wykorzystywanych do celów łowieckich, 20 328 egzemplarzy do celów kolekcjonerskich, 4 041 do celów sportowych, a 1 168 do ochrony osobistej. Pozostałe kategorie to broń pamiątkowa oraz do rekonstrukcji historycznych i do celów szkoleniowych.
Zauważalna popularność broni kolekcjonerskiej, czyli replik historycznych modeli, wynika z tego, że nie trzeba co roku odnawiać licencji na jej posiadanie jak w przypadku innych kategorii broni.
W roku ub. policja podkarpacka wydała 1 138 pozwoleń na broń, o 342 więcej niż w roku 2020. Każde zezwolenie dotyczy innej kategorii broni.
Jacek Magdoń: To pokłosie komunizmu
Te statystyki nie zadowalają jednak osób zaangażowanych w obronność kraju.
- Na ponad 2 mln mieszkańców naszego województwa to daje mniej niż 3 sztuki na 100 osób. W Norwegii czy Niemczech statystycznie przypada ponad 30 sztuk broni na 100 mieszkańców, w Szwajcarii czy Finlandii ponad 45 sztuk na 100 – zauważa dr Jacek Magdoń, członek Komendy Głównej Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego w Rzeszowie, oficer rezerwy WP i nauczyciel.
Dzieje się tak, mimo że Polska ma wielowiekową tradycję i kulturę posiadania broni.
- Walka o niepodległość z bronią w ręku jest częścią naszego narodowego DNA. Niestety ten dorobek został zniszczony przez okupantów, za Hitlera i Stalina, a ostatecznie dzieło zniszczenia dopełniło się w okresie komunistycznym, kiedy władza „ludowa” używała broni przeciwko Polakom, równocześnie zabierając im prawa obywatelskie, w tym prawo do posiadania broni – dowodzi Jacek Magdoń.
Rozmówca Nowin jest za „odrodzeniem kultury posiadania broni w Polsce, gdyż to pozytywnie wpłynie na integrację społeczeństwa, poczucie dobra wspólnego jak i bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne”. Proponuje, by do szkół wróciło strzelectwo sportowe.
- Kolejny krok powinien dotyczyć ułatwień w dostępie do broni dla osób na co dzień z bronią pracujących. Sam kilkakrotnie przechodziłem egzaminy i badania psychologiczne, ze względu na dostęp, kolejno do broni wojskowej, sportowej i myśliwskiej. Za każdym razem wszystko od nowa. Ogrom czasu i także pieniędzy. W tym samym czasie dość łatwo wydaje się bardzo młodym ludziom tysiące praw jazdy i pozwala na zakup samochodów bez ograniczeń. Skala wypadków na drogach pokazuje, że nie ma w tym względzie należytej równowagi - mówi J. Magdoń.
Na Podkarpaciu działa wiele strzelnic, należących do organizacji typu LOK, PZŁ, komercyjnych i dla pasjonatów. By zdobyć pozwolenie na prowadzenie strzelnicy, należy mieć m.in. badania poziomu wód gruntowych, by nie przenikały do nich ołów i inne metale ciężkie, pozwolenie nadzoru budowlanego oraz zatwierdzony przez włodarza gminy regulamin strzelnicy. Osobnych pozwoleń wymaga prowadzenie nauki przez instruktorów bronią szkoleniową.
Z pasji do broni
Sławomir Czyż prowadzi strzelnicę w zaadaptowanej byłej kopalni w Lutoryżu. Potwierdza on, że na Podkarpaciu rośnie liczba osób posiadających broń i moda na strzelectwo. Tłumaczy to nie tyle sytuacją geopolityczną, co tym, że ludzie mają więcej pieniędzy na rozwijanie swoich pasji.

Sławomir Czyż uważa, że posiadanie broni dyscyplinuje obywateli.
- Ktoś kto dostaje pozwolenie na broń, staje się wzorowym obywatelem, bo przez byle głupotę tę broń może stracić – mówi. – Wystarczy zrobić samochodem „setkę” w terenie zabudowanym albo dopuścić się przemocy w rodzinie – to broń idzie w depozyt - dodaje.
Niebezpieczeństwa
Istnieje jednak niebezpieczeństwo związane z bronią typu airsoft guns (ang., w skrócie ASG), czyli replikami do strzelania polimerowymi kulkami. Nie wymaga ona pozwolenia. Jest wykorzystywana do gier terenowych oraz rekreacyjnie.
- Posiadacze ASG nie przykładają wagi do bezpieczeństwa. Przychodzą na strzelnicę, biorą broń prawdziwą i posługują się nią jak zabawką, z nawykami wyrobionymi od używania ASG.
Pozwolenia nie trzeba też mieć na broń czarnoprochową, czyli repliki broni wytworzonej przed rokiem 1885 wykorzystującej do zapłonu prochy bezdymne. Używają jej głównie rekonstruktorzy historyczni.
– Jest luka w ustawie. Znam takich ludzi, którzy posługują się nią, bo nie mogą mieć pozwolenia na prawdziwą i udają komandosów. Tutaj może być poważny problem – przestrzega właściciel strzelnicy w Lutoryżu.
Podkarpacie się zbroi. Rośnie liczba osób posiadających broń...
